środa, 4 października 2017

Dwupsiak, czyli dobra decyzja :)





Po pierwsze jestem szczęśliwa, bo moje życie dzięki nowym dwóm pieskom wróciło na dawne psiarskie tory: są spacery, karmienie, głaskanie i dbanie. Są też wyzwania, ale... tak miało być :)

Moim zdaniem przyjęcie jakiegoś psa pod swój dach, to decyzja zawsze obarczona ryzykiem, że ten wybrany przez nas nie będzie taki o jakim marzyliśmy. Nieważne, czy to szczeniak z renomowanej hodowli, czy dorosły pies z fundacji, schroniska, czy znaleziony w lesie, albo przybłęda z ulicy. Oczywiście, te ostatnie, to zwierzaki „po przejściach”, więc być może pojawią się jakieś problemy zdrowotne, albo wychowawcze, ale wcale tak być nie musi, a nawet jeśli się pojawią, to są do rozwiązania. My mieliśmy najpierw przybłędę Kajtka, potem najlepszą suczkę na świecie, czyli Dingę z Fundacji Canis, a teraz dwupsiaka Twixa i Tito ze Schroniska na Paluchu. Znowu mieliśmy szczęście, bo to są psy, które mają więcej zalet niż wad :)

U nas z każdym dniem, a przecież to dopiero niecałe cztery tygodnie, psiaki oswajają się z nami, z nowym domem i z okolicą. Mamy już znajome pieski i znajome ciocie psiary, które bardzo czule odnoszą się do naszego dwupsiaka. To bardzo ważne, bo psy przez 5 miesięcy zamknięte w betonowym boksie, pomimo wizyt wolontariuszy, przeżywają ogromny stres wracając do środowiska domowego, normalnych spacerów, na których spotyka się ludzi i psy. Pracuję nad niefajnymi nawykami: Twix potrafi rzucić się na psa nastawionego konfrontacyjnie, a Tito obszczekuje ludzi. Robi to ze strachu. Poza tym odkryłam, że niestety psy musiały być bite przez poprzedniego właściciela. A i z brzuchami raz jest lepiej, raz gorzej, a odrobaczanie w trakcie.

Najważniejsze dla mnie jest to, że sposobem i podstępem, metodą prób i błędów. udało mi się ogarnąć wycie i szczekanie, kiedy wychodzimy z domu. Oczywiście zdarza im się szczekać, a nawet zawyć, ale nie trwa to długo i same się uspokajają. Tito sika w domu już sporadycznie, ale jeszcze pokój musi być zabezpieczony tekturami i folią, bo szkoda mebli tapicerowanych.

Twix pięknie bawi się zabawkami, tarza po posłaniu, po dywanie i nauczyłam go podawać łapę. Tito już więcej śpi, nie jest taki spięty i czujny, a na spacerach już tak strasznie nie ciągnie, interesuje się okolicą. Obaj już się do mnie przywiązali:i bardzo lubią głaski i mizianie)

Jedno jest pewne: to była dobra decyzja, żeby psów, które tyle lat wychowywały się razem nie rozdzielać i dać im obydwu jeden dom. Są ze sobą niesamowicie zżyte i gdyby były rozdzielone, to byłaby dla nich prawdziwa tragedia. Już i tak wystarczająco się nacierpiały w schronisku. Pracy przy „bliźniakach” jest więcej, ale za to jakie mamy widoki! Po prostu bezcenne :)))
.

















.
.