Wracam do lektury pamiętnika Janki Rybówny. Wciąż mnie rozczula, wciąż zadziwia,
fascynuje, uwodzi. Ta możliwość zajrzenia do jej życia, do tamtego świata, jest
ekscytująca.
„16 lutego [1910r.] wtorek
(...) Zaszczepiła dziś Lwenson (?) całej klasie ospę, no teraz mnie strasznie
łamie ręka.
17 lutego środa
(...) Aleksandra Iwanowna zaczęła mi szyć liliowy kostyum, który mi się
ogromnie podoba. Nieoczekiwanie wpadła dziś do nas p. Henneberg i po paru
godzinach wyjechała do [I ???]. Widziałam dziś „Czego” zamaszyście się ukłonił
milutki.
Czwartek 18 lutego
(...) Idąc po obiedzie po sprawunki odprowadziłam Manię do rogu Tuszk., a tu
raptem przede mną staje Czegoś i daje mi dwa bukieciki fiołków. Przedstawił
swego kolegę no i prosił odprowadzić mnie. (...) Czegoś mi dziś tak wesoło na
duszy, jedna tylko ospa tak świerzbi, że nie wiem dokąd uciec. (...)
Piątek 19 lutego
(...) Wieczorem przyszła Oleńka i jak zwykle łobuzowałyśmy. Przyniosła mi
butelkę wody kolońskiej i inne drobnostki. Nie chciała wracać do domu, no ale
musiała powiedzieć dobranoc. Dziś przychodził Jura Nieczajeski i zapraszał na
wieczorek do I-go gimnazjum (...)
20 lutego sobota
W bibliotece Idzikoskiego spotkałam Zosię Mezer i Zosię Ditrych, a więc wesoło
mi było wracać, przytem spotkałyśmy po drodze Kazia Mezera, a więc jeszcze
lepiej. Odprowadzili mię no i zapowiedziałam wizytę. Jakeśmy się zebrali więc
mimo pewności że będą nudy, stało się odwrotnie. Chłopców 5 (Kazio Mezer, Michał
Poeta Jan Filozof Danielscy, Stanisław Żmudzki i Ślepy Łoś wierszokleta) a
panienek 3 no i mazurek gotowy, nawet z wieńcem. Dość tego , że było tak wesoło,
żeśmy się nie spostrzegli, że już 2-ga godzina. Na zakładzie z Michałem, trzy
dni zdychałem, wygrałam wierszyk, który z innym mam odebrać wkrótce. A jego
wierszyki bardzo są miłe. Chłopcy nas odprowadzili, a ja byłam w tak świetnym
chumorze, że zupełnie spać nie chciałam i właśnie o tej późnej porze nie
wytrzymałam, żeby nie zapisać świeże wrażenia.”
Ach, Janko, ty moja roztańczona dziewczyno.
Wydaje mi się, że Twoje życie jest beztroskie, wypełnione jedynie nauką i zabawą. Cóż, karnawał trwa, więc grzechem jest nie tańczyć. Taniec jest jedną z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Muzyka i ruch. Przenika nas całych. Daje bliskość z drugim człowiekiem. Dotykamy się, muskamy, przytulamy. Zaglądamy sobie w oczy. Czarujemy i płyniemy...
Szukam biblioteki „Idzikoskiego”. Domyślam się, że chodzi o największą w Kijowie, wybudowaną w Alei Kreszczatik, księgarnię połączoną z magazynem i bibliotekę . Jej twórcą i właścicielem był Leon Idzikowski, księgarz i wydawca.
Wydaje mi się, że Twoje życie jest beztroskie, wypełnione jedynie nauką i zabawą. Cóż, karnawał trwa, więc grzechem jest nie tańczyć. Taniec jest jedną z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Muzyka i ruch. Przenika nas całych. Daje bliskość z drugim człowiekiem. Dotykamy się, muskamy, przytulamy. Zaglądamy sobie w oczy. Czarujemy i płyniemy...
Szukam biblioteki „Idzikoskiego”. Domyślam się, że chodzi o największą w Kijowie, wybudowaną w Alei Kreszczatik, księgarnię połączoną z magazynem i bibliotekę . Jej twórcą i właścicielem był Leon Idzikowski, księgarz i wydawca.
Czytam, że odwiedziła wasz dom Pani Henneberg. Ciekawa jestem, czy już wtedy z Twoją mamą omawiały Twoje zamążpójście za jej syna Stanisława. Pewnie takie właśnie podłoże miały wówczas te wizyty składane w domach panienek. A Ty, widzę, chłopcom się podobałaś. I nic dziwnego, bo byłaś piękną panienką.
Oto Janka Rybówna w czasach gimnazjalnych |
Poprzednie wpisy o Jance Rybównie pod tagiem: Janina z Rybów Henneberg
Dziecięca radość, beztroska :) emocje, które towarzyszą z pokolenia na pokolenie :) dziekuję, że się ze mną dzielisz wspomnieniami Janki :) kiss
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu, że Cię ona ciekawi. Przywracam Jankę pamięci :*
UsuńPiękne to, cudne. Tak bliska się wydaje ta radosna dzieweczka :) No i faktycznie - śliczna!
OdpowiedzUsuńDzięki Beatko!
I ja tak jakoś dystansu nie czuję, Psie w Swetrze, taka mi się współczesna wydaje ta Janka :)
UsuńNo nie? A w ogóle to jakby nie 100 lat temu się to działo, tylko tu i teraz w jakimś równoległym, lepszym wymiarze :)
UsuńŚwiaty równoległe ... Lubię takie klimaty :)
UsuńNo proszę! Miło wiedzieć, że w Kijowie młódź patriotycznie się jeszcze bawiła mazurkiem, gdy w tem czasie już w Warszawie, Łodzi, czy w Galicji królowały walce i polki, a jeśli już kto dawniejszych miał ku tańcom skłonności, to więcej do kadryla, niźli do mazurków czy kujawiaczków...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
A tak, właśnie drogi Wachmistrzu,słusznie zauważasz tę skłonność polskiej młodzieży w Kijowie. Co i rusz na kartkach pamiętnika Janka sunie do mazurka, mazura a nawet poloneza. Pięknie się bawili w karnawale !
UsuńSerdeczności załączam :)
ehmmmm
OdpowiedzUsuńwzdycham z radością.
i ja dziękuję za te pamiętnikowe fragmenty, a z Twoje komentarze to jak wisienka na torcie....
uśmiechy zostawiam BB
dziękuję Alis :) Uśmiechy chowam za pazuchę, żeby nie popłynęły z deszczem...
Usuńa zachowały się jakieś informacje o zakładzie fotograficznym? Bo tez Mezer chyba?
UsuńJesteś spostrzegawcza Alis :)Mnie też to zastanowiło i podjęłam pewne kroki :) Rzeczywiście to Mezer. Będzie o tym za jakiś czas, i to duża niespodzianka !
UsuńŚciskam Cię najserdeczniej,
Kwa
nie wiem czy spostrzegawcza, to chyba ten "odchył genealogiczny"... :)
UsuńFajnie, że mamy ten sam odchył :)I jaki nieszkodliwy, a wręcz pożyteczny :)
UsuńJanka urodziwa i pełna wdzięku. Podoba mi się także charakter jej pisma. A to co podoba mi się najbardziej, to bujne życie towarzyskie :-). Ludzie bardziej niż obecnie byli ze sobą. I to, jak sądzę, jest świetną inspiracją dla współczesnych :-).
OdpowiedzUsuńTo prawda Tesiu, że ludzie wtedy byli ze sobą w dużych rodzinach i wśród licznych znajomych. Zamiast zasiadać przed TV odwiedzali się, rozmawiali, wspólnie czytali prasę, książki, poezję. Grali na instrumentach. Inaczej było w miastach, a inaczej na wsiach, ale ludzie się do siebie garnęli. Teraz żyjemy w separacji :(
UsuńPełne uroku są te zapiski i pełna uroku panienka. Trochę za małe porcje nam wydzielasz, ale rozumiem, że to dla Ciebie intymna pamiątka i chcesz ją zachować dla siebie
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka małych rąbków jest do uchylenia :)
UsuńTakie zapiski, nawet jeśli realistyczne, bo ręka łamie od zaszczepionej ospy, i tak są przykryte mgiełką poezji, nostalgii takiej. Jak krajobraz za oknem tej deszczowej zimy :)))
OdpowiedzUsuńNa mnie też robi wrażenia świata widzianego zza delikatnej muślinowej zazdrostki :)
Usuń(Piszę tutaj, bo nie dało się uzyskać formularza odpowiedzi w naszym wątku.)
OdpowiedzUsuńJa od dłuższego czasu bardzo świadomie oceniam te realne kontakty i więzi (świadomie, nie znaczy interesownie - aby nie było wątpliwości). Mam swoją teorię na ten temat i oczywiście wprowadzam ją w życie. Okazuje się, że w tych kontaktach jest niezwykła moc, ujawniająca się w najmniej spodziewanych momentach.
:* BB!
Dlatego Tesiu Droga liczę, że kiedy następnym razem zjawisz się w W. to się spotkamy naprawdę :)))
UsuńI wtedy (u)S się MBO :_)
Bardzo chętnie! :-). Tak na dłużej (aby móc spokojnie zaplanować jakieś spotkanie), to wpadnę pewnie dopiero latem. Ale czasem wyskakuje jakaś nagła sprawa w W., więc gdybyś w tłumie dostrzegła osobę ze znaną Ci torebką, to machaj, wołaj lub dawaj znaki świetlne :-).
UsuńTymczasem SMBOX100:-)
Będę się rozglądać :))) torebka okrągła, zielono-bakłażanowa, oj, oj, czy ona przypadkiem nie była kiedyś beretem ;-)
UsuńBez wątpienia! :-D
UsuńAle śliczna i jaka radość bije jej z oczu i słów, tylko zazdrościć :) I ta młodzieńcza beztroska :) Podziwiam Cię, że jesteś w stanie odczytać ten pamiętnik, nie jest to pewnie łatwe, ale za to jakie przyjemne i ciekawe :)
OdpowiedzUsuńWiesz Polly, naukę czytania takich rękopisów zaczęłam rok temu od listów pisanych przez członków rodziny Palmirskich 120 lat temu. I pomału się nauczyłam. Potem stwierdziłam, że krój liter jest charakterystyczny dla tamtego sposobu pisania, więc z pamiętnikiem Janki było już łatwo :)
UsuńO, jest ciąg dalszy. Super!
OdpowiedzUsuńNiby takie codzienne zapiski, a jak fascynują po latach.
Niedawno był Dzień Pisma Ręcznego (przegapiłam, ale przypomniało mi się, gdy dziś zobaczyłam wstawiony przez Ciebie skan dziennika Janki).
W piśmie odręcznym jest tyle osobistego uroku osoby piszącej. Aczkolwiek, w tamtych czasach, gdy obowiązkowo uczono kaligrafii i narzucano określony krój liter, charaktery ich pisma są mniej różnorodne niż obecnie. Tak mi się wydaje...
UsuńNajserdeczniej pozdrawiam w dniu piszczałek i fujarek :)))
Fibulo, i jest nawet kolejny ciąg dalszy, o balu w Iszym gimnazjum.
UsuńTak, widziałam, że jest, ale chcę czytać po kolei, a trochę teraz czasu mało. Ale przecież wpisy nie uciekną, kiedyś je znajdę. ;-)
UsuńPS Pojęcia nie miałam o Dniu Piszczałek, cha, cha.
Mnie się podoba, że to też dzień fujarek, a może nawet fujar i każda niezdara może poczuć się dowartościowana :)
UsuńZapamiętam, że jest taki dzień; może się przydać. ;-)
UsuńUściski!
PS To moje "cha, cha" nie było drwiące, tylko radosne. :-)
UsuńTak je odebrałam Fibulo, cha, radosne :)
Usuń