poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wypadek na własne życzenie.


Chyba większość wypadków, nieszczęśliwych zdarzeń, wydarza się z powodu nieuwagi właściciela nieszczęsnego ciała. Poza tym przeważnie przyczyn jest kilka. Tak też było ostatnio ze mną.

 We wtorek przed Wigilią odebrałam telefon od kogoś z rodziny, najpierw były życzenia, co oczywiste. Pożyczyłyśmy sobie nawzajem, to jest takie miłe. Potem jednak rozmowa toczyła się dalej i dotyczyła naszych wspólnych spraw, czyli sądowych zmagań w związku z Wólką Pracką. 

Kiedy szykuję święta, każda minuta jest cenna, bo u mnie czasu niewiele, za to pracy huk. Szczęśliwi emeryci często zapominają jak ma „lud pracujący”. Oni mają czas i potrzebę kontaktu z ludźmi, choćby przez telefon. Powinnam była grzecznie przeprosić, umówić się na pogadanie w tej sprawie po świętach, albo po Nowym Roku i rozmowę zakończyć. Mnie jednak brak jest takiej podstawowej asertywności, choć tyle szkoleń, kursów, książek na ten temat już zaliczyłam. Jak przychodzi co do czego, to wyłazi ze mnie ta grzeczna dziewczynka, która nikomu nie odmawia.

Akurat piekłam ciasto w prodiżu. Poczułam swąd spalenizny i … w prawej ręce telefon, a lewą, bez rękawicy, złapałam za uchwyt przy prodiżowej przykrywie. Uniosłam ją niedużo i wtedy kłąb wrzącej pary buchnął wprost na niczym nieosłoniętą dłoń. Krzyknęłam z bólu i do słuchawki powiedziałam: poparzyłam się. Wsadziłam rękę pod zimną wodę, a spalonym ciastem i prodiżem zajął się Jedynak. Rozmowa jeszcze chwilę trwała, zanim z siebie wydusiłam, że muszę kończyć, bo bardzo mnie boli.

Poparzeniu uległy cztery palce, oprócz kciuka. To dość mocne poparzenie, bo zrobiły się rozległe pęcherze. Mąż szybko przywiózł mi z apteki bardzo dobre i skuteczne lekarstwo, które nazywa się „Hydrosil”. Troszkę koi ból, który przez pierwsze godziny jest silny, ale przede wszystkim reguluje nawilżenie skóry. Z czystym sumieniem polecam. Taki żel powinien być na wszelki wypadek w każdej apteczce.

Na szczęście to lewa ręka, więc prawą mogłam jakoś upichcić świąteczne potrawy. Nawet nic im nie brakowało i to już jest jeden plus.

Po drugie miałam okazję doświadczyć pomocy i troski swoich domowników. To też jest miłe, być zaopiekowaną, wiedzieć, że masz obok siebie osoby, na które zawsze możesz liczyć, które ci współczują i chcą twego dobra.

Po trzecie zaczęłam odczuwać wdzięczność i radość z tego, że na co dzień jestem zupełnie sprawną osobą, samodzielną, samowystarczalną. To naprawdę wielkie szczęście, a zupełnie niedoceniane. Tak jakby sprawność naszego ciała była oczywistą oczywistością. Nota bene daną nam raz na zawsze. A nie jest łatwo mieć do dyspozycji tylko jedną rękę, nawet, jeśli to prawa ręka. 

Po czwarte zaczęłam doceniać współczesne czasy, w których są takie nowoczesne leki. I na dodatek stać mnie na ich zakup. Nic się nie „paprze” i powoli, ładnie się goi.

Po następne miałam bolesną, dokuczliwą nauczkę, więc jest nadzieja, że zapamiętam na dłużej. I może jednak nauczę się być bardziej asertywna.

A po kolejne, skoro dostałam „karę” od losu, to dla równowagi musi być też nagroda. O nagrodzie będzie już niebawem J



36 komentarzy:

  1. No patrz, same plusy :)
    Ale jesteś kolejnym, żywym dowodem na to, że kobieta ZAWSZE zrobi Święta, nawet samej będąc w stanie agonalnym! ;)
    Pozdrawiam! Kuruj się szybko i skutecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja, PwS :) No bo przecież gdyby nie kobieta, to Świąt by nie było !!!

      Same plusy i jeden mały minusik, łapa poparzona ;-/

      Usuń
  2. Dobrze, że wszystko potoczyło się z uczuciem i troską, że nie byłaś sama. Już sobie zanotowała ten lek i kupię, jak tylko będzie okazja, bo często się wikłam z piekarnikiem, kozą i żelazkiem i mam nieźle poparzone dłonie. I to właśnie wynika nie tyle z mojej nieuwagi, co zrobienia kilku rzeczy jednocześnie.

    Ściskam po świętach i jeszcze przed Nowym Rokiem :* kisses

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie, robiąc kilka rzeczy na raz powodujemy rozproszenie uwagi.

      Międzyświąteczne uściski ślę, Małgosiu <3

      Usuń
  3. bardzo Ci współczuję, oparzenie boli jak diabli, dzielna jesteś bo nie narzekasz tylko znalazłaś plusy zdarzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Klarko :) Kiedy praca czeka, to z narzekania nic pozytywnego nie wyniknie. Sama się nie zrobi,a przecież byłoby mi bardzo przykro, gdyby rodzinka w Święta siedziała o suchym pysku ;-]
      Ale za to w niedzielę, to się pobyczyłam, z przyjemnością leniuchowałam, delektując się wspaniałym świątecznym prezentem-nagrodą.

      Usuń
  4. i ja również dmucham na oparzenie, uśmiech zostawiam,
    a żel przywiozę przy okazji.

    Ciekawość mnie zżera cóż to za nagroda być mogła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nagroda, to taki zwykły wehikuł czasu. Dzięki niemu na całą niedzielę przeniosłam się do moich krewnych do Kijowa w roku 1910 :)

      Usuń
    2. BB Ty tu podkręcasz atmosferę.... wehikuł w czasie. Masz farta Dziewczyno :)

      Usuń
    3. ojejejejej, ale tajemnicza jesteś, teraz to już niecierpliwie czekam na ten post

      Usuń
  5. Właśnie spotkałam się ze znajomą, która pytała, czy znam dobry środek na oparzenia. Wróciłam do domu, włączyłam komputer i... zaraz wysłałam SMS z info o Hydrosilu. To jest właśnie moc blogosfery :-).

    BB, to dziwne, ale moim chorobom towarzyszą podobne myśli, jak Tobie po oparzeniu. Miejmy nadzieję, że pula wypadków się wyczerpała na dłuższy czas i nadchodzący rok będzie wyłącznie od tych "poszkodowych" rekompensat :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesiu Miła, poszkodowa rekompensata, którą otrzymałam, wieczorem w świąteczną sobotę, jest tak niesamowita, że ciągle jestem pod wrażeniem. Myślę, że to jest dobry zwiastun dobrych zdarzeń, które mnie czekają w nowym roku 2016. Tego - wielu dobrych zdarzeń - i Tobie życzę Tesiu.

      SMBO :)

      Usuń
    2. Też mam pozytywne nastawienie do 2016 :-). Oby nam wszystkim się darzyło.
      To ciekawa jestem relacji z tej świątecznej soboty.
      SMBOX100:-)

      Usuń
    3. Już od jutra mam tydzień urlopu. Z przyjemnością myślę o odpoczynku i o tym, że podgonię dzianie Twoje pledu Tesiu :))) Idą mrozy, a tu jeszcze okrycie niegotowe :(

      SMBO :)

      Usuń
    4. To życzę wspaniałego wypoczynku! Co do pledu - im dłużej powstaje, tym więcej historii i myśli w nim się zaplącze :-). Wiedziałam od początku, że to nie takie hop-siup, więc się nie przejmuj. A co do mrozów, to kilka tygodni temu zrobiliśmy małą renowację w instalacji grzewczej i wyszło szydło z worka, albo raczej gruz z rury i wyjaśniło się, dlaczego było zimno. Teraz jest o wiele lepiej, ale pled wyobrażałam sobie w tak wielu sytuacjach (nie tylko zimowych), że z pewnością bezrobotny nie będzie.

      SMBOX100 :-)

      Usuń
    5. Tesiu, cieszę się bardzo, że udało się wyśledzić winowajcę, skrytobójcę ciepła.
      A dzianie pledu to dla mnie relaks i przyjemność, zwłaszcza, że może być powolne, refleksyjne. To będzie slow pled, choć już przekroczyłam półmetek :)

      SMBO x ~~

      Usuń
  6. Współczuję. Znaleźć tyle pozytywnych stron w bolesnym doświadczeniu to rzecz niełatwa! I ta tak potrzebna i niezastąpiona bliskość bliskich. Gratuluję Ci tego bardziej niż asertywności (gdy już jej się wyuczysz, ja jestem żywym przykładem niewyuczalności w tej kwestii, więc cudów sobie nie obiecuj ;-)).
    Ściskam łapkę, tę prawą. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Fibulo. Jak to jest miło wiedzieć, że ktoś nas rozumie, a do tego też asertywnie niewyuczalny ;-)

      Usuń
  7. Ojejku, biedna :( Podziwiam Twoje podejście do całej sprawy i umiejętność znalezienia w niej jakichś pozytywów. Dzielna dziewczynka! Pozdrawiam i ściskam poświątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Vilejko :) Odściskuję poświątecznie mocno i serdecznie !

      Usuń
  8. Oj, to przykre zdarzenie, oparzenie boli jak licho w zetknięciu z ciepłym czy zimnym, a tu jeszcze tyle zajęć wymagających chlapania. Jak dobrze, że miałaś w pobliżu pomocników i opiekunów. I takie podejście do sprawy, jesteś niesamowita, Beato, dobrego w Nowym Roku życzę i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mario :) I Tobie również, i Twoim bliskim i piesiowi również, samych dobrych zdarzeń i dobrych ludzi wokół w nowym roku 2016.Ściskam serdecznie !

      Usuń
  9. przykro mi biedulko, ale cieszę się, że takie piękne wnioski wysnułaś z całego zdarzenia. to idealny przykład na to, że wszystko w życiu czemuś służy :) chucham i dmucham na Twoją rączkę baaardzo i ślę chłodne uściski i buziaki ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Polly :) Moc uścisków posyłam do Ciebie, Dzielna Dziewczynko :))

      Usuń
  10. Znaleźć tyle plusów w poparzeniu ręki....jesteś mistrzem! :)
    Może i ja znajdę jakieś plusy w tej orce jaką mam ostatnio. Może....bo na razie tylko płakać się chce.
    Uściski Beatko i najserdeczniejsze życzenia na Nowy Rok :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Julio :)
      A Tobie życzę braku konieczności szukania plusów w trudnych sytuacjach. Mówiąc wprost, niech po prostu ich nie będzie, tych przykrych okoliczności i orki na ugorze też !
      Na Nowy Rok uścisków MOC Julio :)))

      Usuń
  11. Po takich "pozytywnych" bodźcach używam słów powszechnie uznawanych za nieco niecenzuralne, czyli wyrażam się "po kneziowemu". :)

    Dzień dobry, pozwolę sobie rozejrzeć się tu nieco, chociaż zdarzało mi się zaglądać już wcześniej.
    Pozdrawiam Gospodynie i komentatorów - z niektórymi zdążyłem się już poznać w innych miejscach. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście, nie nabyłam zapobiegawczo i we wtorek nie miałam czym posmarować poparzenia (pewnie będę miała kolejne oznakowanie na ciele); wróciłam, by zapisać nazwę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję Fibulo, poparzenia są takie wredne :( A żel naprawdę uratował mnie przed jakimikolwiek śladami, no i bardzo łagodził ból.

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)