sobota, 2 kwietnia 2016

Janka i serbski król w Kijowie.


Wracam po przerwie wielkopostnej. Wiele się wydarzyło przez ten czas, ale o tym potem. Na razie wracam do Kijowa i do mojej Janki Rybówny. U niej dopiero oczekiwanie na Święta Wielkanocne.
"Wtorek, 16 marca.
Dzisiaj od samego rana tyle i było rozmowy, co o przyjeździe serbskiego króla Piotra I.  O godzinie miała jechać ze stacyi, a więc wyszłyśmy z mamą, wracając z gimnastyki na której dziś pierwszy raz byłam i po chwili zaczęli jechać. Ach, ten jeden czarniutki ministrzyk, taki śliczny w czerwonej czapeczce, z ogonkiem na czapce. Z nim jechał jakiś poważny z całym ogonem kogucim na głowie. Tak przejechało z 7 powozów z różnemi innymi i nareszcie jechał sam król, stary nie bardzo sympatyczny. Lokaj jego w orderach. Za nim wieźli z jego świty massę bukietów (...) Po ulicach ubranych chorągwiami przewrócenemi sunął tłum jak dzika Loreta. Wieczorem król ma być na „Życie za cesarza” i „Sewilski cyrulik” w teatrze miejskim całym ubranym żywemi girlandami kwiatów. Ach, ten ministrzyk !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!”

Środa 17 marca.
Dziś również odprowadzałam króla, wracając z gimnastyki. Po drodze spotkałam TK
(Tadeusza Kruszeskiego) i Heńka, a ten jak mnie zobaczył (TK) a ten jak mnie zobaczył to kłania się, pewno miał zamiar mnie odprowadzić, ale ja puściłam się tak szybko, że napewno musiałby pozostać na zamiarze.”



Kochana Janko,
Długo już nie zaglądałam do Twojego pamiętnika. Ostatnio smutne, rodzinne sprawy bardzo mnie pochłonęły. Z tym większą radością powracam do Twojego pisania. Jak widzę czarny ministrzyk wpadł Ci w oko ;-)

U mnie już minęły Święta Wielkanocne, ale te Twoje, kijowskie, ciągle przed nami. Więc do zobaczenia wkrótce.
BB   

19 komentarzy:

  1. Stęskniłam się za Wami :) Dobrze, że już jesteście z Janką z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam pierwszy od długiego czasu, który wydaje się wiecznością, wolny dzień... Dobrze tak klapnąć wśród znajomych na kanapie !
      Uściski ślę serdeczne :)

      Usuń
  2. przysiadam na kanapie z kompotem jabłkowym w ręce...

    nie bedę ukrywać, że pojawienie się u Ciebie tekstu wywołało uśmiech, nawet spory.
    Mam nadzieję, ze trudne sprawy rodzinne udało się rozwiązać, pozdrawiam z usmiechem BB

    OdpowiedzUsuń
  3. Janka była wrażliwa na męskie... wdzięki :-D. Wiele jej zapisków dowodzi, że bardzo temperamentna była (nie chodzi tylko o zainteresowanie płcią przeciwną). I to jest fajne, bo temperament to coś w rodzaju odwagi życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesiu, pięknie to ujęłaś "temperament to coś w rodzaju odwagi życia". Pozwoliłaś mi spojrzeć na to z nowej strony :)

      Dziękuję.
      I oczywiście SMBO :-)

      Usuń
    2. Oczywiście SMBOX100:-).

      Usuń
  4. Dobrze, że czasem możesz przenieść się do świata Janki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dobrze... Szkoda tylko, że natłok trudnych, bieżących spraw, które nagle zwaliły mi się na głowę i pochłaniają mnóstwo czasu i emocji, nie pozwala na spokojne żeglowanie po tamtych czasach.Pomalutku się ogarniam, więc mam nadzieję,że kiedy już wiosna buchnie majem, to i ja odżyję :)

      Uściski Julio posyłam.

      Usuń
  5. Czekałam na Twój powrót, na Jankę :*

    uściski

    OdpowiedzUsuń
  6. cieszę się, że już jesteś i mam nadzieje, że sprawy rodzinne nie przygnębiły Cię zbyt mocno. czekam na kolejne relacje od Janki i od Ciebie. jestem bardzo ciekawa, jak u niej wyglądały święta :)
    pozdrawiam ciepło i wiosennie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Cię Polly ściskam wiosennie :)

      A Janka w sprawie świąt doprowadziła mnie do takich nerwów, że och :-O

      Usuń
  7. Beatko, chyba grafologicznie wychodzi mi że "tłum sunął jak dzika HORDA" :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, a ja się tyle nagłowiłam, cóż to jest ta Loreta, dzika zresztą, a to na pewno jest horda :) Wiele dziwnych słów tam spotykam, i bardziej dziwności się doszukuję, widać. Dzięki za podpowiedź. Ściskam mocno :)))

      Usuń
  8. A ja dopiero dziś zauważyłam ten wpis z ministrzykiem. :-)
    Beatko, niech Ci się rozwiązuje i układa i wracaj na blogowe strony. Zawsze znajdzie się coś wystarczającego do opisania, zachwycania, a nawet do ponarzekania. Czekam(y).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Fibulo :) Janka, moja miłość! A jeszcze nieopisane są te najważniejsze dla mnie jej wspomnienia ze spotkań z moimi pradziadkami i stryjecznymi dziadkami. Wiem, wiem, że chociażby dla jej pamięci warto to publikować.
      Uścisków krocie załączam :)

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)