Niezależnie od tego gdzie jestem i jak bardzo pochłaniają mnie wir codzienności, każdego 1 sierpnia moje myśli są przy Tych, którzy byli w Warszawie wtedy w 1944 roku. Myśli biegną do Tych, którzy wtedy tu zginęli: moich Dziadków Hanny i Zygmunta Sokołowskich, do Włodka Karlińskiego i do bez mała dwóch setek tysięcy innych ludzi dzielących ten okrutny los z moimi krewnymi. Myślę też o Tych, którym udało się przeżyć to piekło. Piekło Powstania Warszawskiego zgotowane warszawiakom przez Niemców zasługuje na wieczną pamięć i powinno być przestrogą, o której nie wolno zapomnieć.
Znów słuchałam wspomnień Tych, którzy wtedy walczyli, będąc nieomal dziećmi, i znów mówili o tym przemożnym, dominującym wówczas uczuciu, czy pragnieniu, wręcz przymusie jawnego, zbiorowego, zbrojnego przeciwstawienia się niemieckim najeźdźcom. Tak mnie wychowano, że i ja to doskonale rozumiem. Pamiętam, rozumiem, podziwiam i nie oceniam.
Żoliborz - pod pomnikiem Zgrupowania Żywiciel |
![]() |
Moi Dziadkowie Hanna i Zygmunt Sokołowscy - oboje zginęli w Powstaniu Warszawskim, osierocili troje dzieci. |
![]() |
Moja Babcia Hanna Sokołowska - sanitariuszka Zgrupowania Chrobry II pseudonim "Isia" |