Wierzę
w to szczerze, że każdy z nas ma różne talenty. Czasem ktoś ma talent słuchania
innych, ktoś inny snucia wciągających opowieści, a jeszcze ktoś robienia
smakowitych pierogów. Może to być również szersza kategoria: talent do
sprzątania, malowania, gotowania lub pisania. Niektórzy mają talent do
prawienia komplementów, a inni do robienia z tych komplementów najlepszego
użytku.
Ja
też mam różne talenty. Niektóre sama dostrzegłam i rozwijałam, jeśli
potrafiłam, inne uświadamiają mi inni. Talenty, których istnienie uznaję, na
swój sposób stają się oczywiste. Te, których sama nie dostrzegam leżą sobie w
przechowalni. Czekają na odkrycie i na moją akceptację.
Talent,
jako rzecz wrodzona, nie może być przez nas nabyty. Tym różni się od rzeczy,
które można kupić. Może być za to znaleziony, albo odkryty. Może więc być ukryty i może się ujawnić w
szczególnie sprzyjających okolicznościach. Ukryty talent nie tak łatwo jest
dostrzec, zdarza się, że nazwie to talentem dopiero zewnętrzny obserwator. Może nawet tak jest z uzdolnieniami, że
częściej to ktoś je w nas odkrywa, niż my sami doceniamy.
Mam
przekonanie, że kiedy jesteśmy mali czasem przydarzają się nam sytuacje, w
których z powodu talentu bywamy … zawstydzani. Pamiętam taką uwagę w
dzienniczku wpisaną mi przez wychowawczynię w pierwszej klasie: „Beatka
nieproszona wychodzi na środek klasy i recytuje wierszyki.” No i co? Oczywiście
przestałam deklamować nie proszona, a może nawet i proszona. No i nie zostałam aktorką, a może przez to polska
kinematografia straciła okazję do zdobycia Oskara?
Inne
moje talenty mogły się jednak rozwijać. Rozkwitły jak wiosenne kwiaty,
podlewane zachętami, pochwałami, zachwytami moich najbliższych. Cóż, nie da się
ukryć, że ja po prostu mam talent :)
Mam talent w rękach, w sercu i w głowie. Nie mam talentu w nogach, ale za to ma
go Justyna K. Nie mogę przecież mieć go wszędzie. Bardzo ważnym moim
doświadczeniem był dzień, kiedy moja ukochana babcia, zwana przez wszystkich
„Babiśką” zaprowadziła mnie do sąsiadki, niejakiej Pani D. Poszłyśmy do niej,
aby pokazać jaką to spódniczkę
wydziergałam na szydełku – białą z granatowym rąbkiem, ażurową i rozkloszowaną.
Byłam wtedy w czwartej klasie podstawówki i naprawdę pękałam z dumy. Kręciłam
się w kółko, aby zademonstrować jak pięknie moja spódniczka wiruje. Kręciłam
się tak szybko, że aż zakręciło mi się w głowie. Obie Panie wychwalały mnie pod niebiosa, jaka
to ja zdolna, mądra, zręczna, sprytna i zaradna. Dla ścisłości historycznej
dodam, że pierwszą, może trochę mniej udaną spódniczkę, udało mi się
wyszydełkować, kiedy byłam w pierwszej klasie.
Każdy
nasz talent może stać się ogromnym pokładem tego, co daje nam siłę i radość. To
prawdziwa okazja do „zdrowego” chwalenia się swoimi możliwościami i do
wzbogacania świata o dary naszych talentów. Mogą nas również nauczyć przyjmowania komplementów, ale też słów
krytyki, bo nasze dzieła nie zawsze zasługują na wyróżnienie, a czasem nawet są
nieudane. Bilans „zysków i strat” zawsze jednak przeważa na stronę tych
pierwszych. Nawet, jeśli coś się nie powiedzie daje nam szansę uczestnictwa w
procesie tworzenie. Mówią „gorzki smak porażki”. Może i gorzki, ale to przecież również smak –
jeden ze smaków życia z wielką odwagą…
oglądam to, co robisz i napatrzec się nie mogę! poprosze więcej dzieł! więcej fot! działają inspirująco na mnie. I tylko z bólem myślę, że szydełko i mój prawy nadgarstek się niestety nie lubią. Druty tak, to moje rączki lubią, ale szydełko to nie-e. A szkoda. A marzy mi się szare, filcowe wdzianko ozdobione takim błękitem jak u ciebie. Albo kolorami jesieni. Bo wciąż nie moge się zdecydować czy wolę niebieski czy może wariacje na temat brązu i zieleni
OdpowiedzUsuńPS. to byłam ja - Kasia z krainatrolli.blox.pl
OdpowiedzUsuńCześć Kasiu :) Ja też widziałam u Ciebie Twoje ręko-wyroby i tę wizytę na takich fajnych targach rękodzieła wspominam. Wiesz szydełko ma swoje zalety - szybciej i prościej, ale skoro ręka odmawia współpracy zostają druty. Ja oczywiście na wszystkim wytwarzam :0 choć na drutach ostatnio mniej. Niestety zdjęcia moich wy-tworów mam niezbyt udane, więc i mało umieszczam, ale skoro prosisz - to nie długo coś wstawię . W zupełnie zaskakującym kolorze.
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że z twoją stopą lepiej dzięki wkładce :) Pa, pa
A nigdy nie pomyślałam, że umiejętność słuchania (podobno mam) może być talentem. Brodzę błędnie i wydaje mi się, że nic w sobie nie mam, że jak coś jest, to mało przydatne, niepraktyczne.
OdpowiedzUsuńDzięki za te słowa! :-)
Jakże my świetnie umiemy siebie umniejszać. Chodziłam po Twoim blogu i jeszcze parę innych talentów by się znalazło fibulo :)))
Usuń:-))
UsuńPosyłam uśmiech :))))
Usuń