niedziela, 24 stycznia 2016

Ach, ta Janka z Kijowa. (J.R. cz. IV)



Wracam do lektury pamiętnika Janki Rybówny. Wciąż mnie rozczula, wciąż zadziwia, fascynuje, uwodzi. Ta możliwość zajrzenia do jej życia, do tamtego świata, jest ekscytująca.


„16 lutego [1910r.] wtorek

(...) Zaszczepiła dziś Lwenson (?) całej klasie ospę, no teraz mnie strasznie łamie ręka.


17 lutego środa
(...) Aleksandra Iwanowna zaczęła mi szyć liliowy kostyum, który mi się ogromnie podoba. Nieoczekiwanie wpadła dziś do nas p. Henneberg i po paru godzinach wyjechała do [I ???]. Widziałam dziś „Czego” zamaszyście się ukłonił milutki.

Czwartek 18 lutego
(...) Idąc po obiedzie po sprawunki odprowadziłam Manię do rogu Tuszk., a tu raptem przede mną staje Czegoś i daje mi dwa bukieciki fiołków. Przedstawił swego kolegę no i prosił odprowadzić mnie. (...) Czegoś mi dziś tak wesoło na duszy, jedna tylko ospa tak świerzbi, że nie wiem dokąd uciec. (...)

Piątek 19 lutego
(...) Wieczorem przyszła Oleńka i jak zwykle łobuzowałyśmy. Przyniosła mi butelkę wody kolońskiej i inne drobnostki. Nie chciała wracać do domu, no ale musiała powiedzieć dobranoc. Dziś przychodził Jura Nieczajeski i zapraszał na wieczorek do  I-go gimnazjum (...)

20 lutego sobota
W bibliotece Idzikoskiego spotkałam Zosię Mezer i Zosię Ditrych, a więc wesoło mi było wracać, przytem spotkałyśmy po drodze Kazia Mezera, a więc jeszcze lepiej. Odprowadzili mię no i zapowiedziałam wizytę. Jakeśmy się zebrali więc mimo pewności że będą nudy, stało się odwrotnie. Chłopców 5 (Kazio Mezer, Michał Poeta Jan Filozof Danielscy, Stanisław Żmudzki i Ślepy Łoś wierszokleta) a panienek 3 no i mazurek gotowy, nawet z wieńcem. Dość tego , że było tak wesoło, żeśmy się nie spostrzegli, że już 2-ga godzina. Na zakładzie z Michałem, trzy dni zdychałem, wygrałam wierszyk, który z innym mam odebrać wkrótce. A jego wierszyki bardzo są miłe. Chłopcy nas odprowadzili, a ja byłam w tak świetnym chumorze, że zupełnie spać nie chciałam i właśnie o tej późnej porze nie wytrzymałam, żeby nie zapisać świeże wrażenia.”

Ach, Janko, ty moja roztańczona dziewczyno.
Wydaje mi się, że Twoje życie jest beztroskie, wypełnione jedynie nauką i zabawą. Cóż, karnawał trwa, więc grzechem jest nie tańczyć. 
Taniec jest jedną z najpiękniejszych rzeczy na świecie. Muzyka i ruch. Przenika nas całych. Daje bliskość z drugim człowiekiem. Dotykamy się, muskamy, przytulamy. Zaglądamy sobie w oczy. Czarujemy i płyniemy... 

Szukam biblioteki „Idzikoskiego”. Domyślam się, że chodzi o największą w Kijowie, wybudowaną 
w Alei Kreszczatik,  księgarnię połączoną z magazynem i bibliotekę . Jej twórcą i właścicielem był Leon Idzikowski, księgarz i wydawca. 

Czytam, że odwiedziła wasz dom Pani Henneberg. Ciekawa jestem, czy już wtedy z Twoją mamą omawiały Twoje zamążpójście za jej syna Stanisława. Pewnie takie właśnie podłoże miały wówczas te wizyty składane w domach panienek. A Ty, widzę, chłopcom się podobałaś. I nic dziwnego, bo byłaś piękną panienką.


Oto Janka Rybówna w czasach gimnazjalnych



Poprzednie wpisy o Jance Rybównie pod tagiem: Janina z Rybów Henneberg

35 komentarzy:

  1. Dziecięca radość, beztroska :) emocje, które towarzyszą z pokolenia na pokolenie :) dziekuję, że się ze mną dzielisz wspomnieniami Janki :) kiss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu, że Cię ona ciekawi. Przywracam Jankę pamięci :*

      Usuń
  2. Piękne to, cudne. Tak bliska się wydaje ta radosna dzieweczka :) No i faktycznie - śliczna!
    Dzięki Beatko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja tak jakoś dystansu nie czuję, Psie w Swetrze, taka mi się współczesna wydaje ta Janka :)

      Usuń
    2. No nie? A w ogóle to jakby nie 100 lat temu się to działo, tylko tu i teraz w jakimś równoległym, lepszym wymiarze :)

      Usuń
    3. Światy równoległe ... Lubię takie klimaty :)

      Usuń
  3. No proszę! Miło wiedzieć, że w Kijowie młódź patriotycznie się jeszcze bawiła mazurkiem, gdy w tem czasie już w Warszawie, Łodzi, czy w Galicji królowały walce i polki, a jeśli już kto dawniejszych miał ku tańcom skłonności, to więcej do kadryla, niźli do mazurków czy kujawiaczków...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, właśnie drogi Wachmistrzu,słusznie zauważasz tę skłonność polskiej młodzieży w Kijowie. Co i rusz na kartkach pamiętnika Janka sunie do mazurka, mazura a nawet poloneza. Pięknie się bawili w karnawale !

      Serdeczności załączam :)

      Usuń
  4. ehmmmm
    wzdycham z radością.
    i ja dziękuję za te pamiętnikowe fragmenty, a z Twoje komentarze to jak wisienka na torcie....

    uśmiechy zostawiam BB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Alis :) Uśmiechy chowam za pazuchę, żeby nie popłynęły z deszczem...

      Usuń
    2. a zachowały się jakieś informacje o zakładzie fotograficznym? Bo tez Mezer chyba?

      Usuń
    3. Jesteś spostrzegawcza Alis :)Mnie też to zastanowiło i podjęłam pewne kroki :) Rzeczywiście to Mezer. Będzie o tym za jakiś czas, i to duża niespodzianka !
      Ściskam Cię najserdeczniej,
      Kwa

      Usuń
    4. nie wiem czy spostrzegawcza, to chyba ten "odchył genealogiczny"... :)

      Usuń
    5. Fajnie, że mamy ten sam odchył :)I jaki nieszkodliwy, a wręcz pożyteczny :)

      Usuń
  5. Janka urodziwa i pełna wdzięku. Podoba mi się także charakter jej pisma. A to co podoba mi się najbardziej, to bujne życie towarzyskie :-). Ludzie bardziej niż obecnie byli ze sobą. I to, jak sądzę, jest świetną inspiracją dla współczesnych :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Tesiu, że ludzie wtedy byli ze sobą w dużych rodzinach i wśród licznych znajomych. Zamiast zasiadać przed TV odwiedzali się, rozmawiali, wspólnie czytali prasę, książki, poezję. Grali na instrumentach. Inaczej było w miastach, a inaczej na wsiach, ale ludzie się do siebie garnęli. Teraz żyjemy w separacji :(

      Usuń
  6. Pełne uroku są te zapiski i pełna uroku panienka. Trochę za małe porcje nam wydzielasz, ale rozumiem, że to dla Ciebie intymna pamiątka i chcesz ją zachować dla siebie

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie zapiski, nawet jeśli realistyczne, bo ręka łamie od zaszczepionej ospy, i tak są przykryte mgiełką poezji, nostalgii takiej. Jak krajobraz za oknem tej deszczowej zimy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie też robi wrażenia świata widzianego zza delikatnej muślinowej zazdrostki :)

      Usuń
  8. (Piszę tutaj, bo nie dało się uzyskać formularza odpowiedzi w naszym wątku.)

    Ja od dłuższego czasu bardzo świadomie oceniam te realne kontakty i więzi (świadomie, nie znaczy interesownie - aby nie było wątpliwości). Mam swoją teorię na ten temat i oczywiście wprowadzam ją w życie. Okazuje się, że w tych kontaktach jest niezwykła moc, ujawniająca się w najmniej spodziewanych momentach.

    :* BB!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego Tesiu Droga liczę, że kiedy następnym razem zjawisz się w W. to się spotkamy naprawdę :)))

      I wtedy (u)S się MBO :_)

      Usuń
    2. Bardzo chętnie! :-). Tak na dłużej (aby móc spokojnie zaplanować jakieś spotkanie), to wpadnę pewnie dopiero latem. Ale czasem wyskakuje jakaś nagła sprawa w W., więc gdybyś w tłumie dostrzegła osobę ze znaną Ci torebką, to machaj, wołaj lub dawaj znaki świetlne :-).

      Tymczasem SMBOX100:-)

      Usuń
    3. Będę się rozglądać :))) torebka okrągła, zielono-bakłażanowa, oj, oj, czy ona przypadkiem nie była kiedyś beretem ;-)

      Usuń
  9. Ale śliczna i jaka radość bije jej z oczu i słów, tylko zazdrościć :) I ta młodzieńcza beztroska :) Podziwiam Cię, że jesteś w stanie odczytać ten pamiętnik, nie jest to pewnie łatwe, ale za to jakie przyjemne i ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Polly, naukę czytania takich rękopisów zaczęłam rok temu od listów pisanych przez członków rodziny Palmirskich 120 lat temu. I pomału się nauczyłam. Potem stwierdziłam, że krój liter jest charakterystyczny dla tamtego sposobu pisania, więc z pamiętnikiem Janki było już łatwo :)

      Usuń
  10. O, jest ciąg dalszy. Super!
    Niby takie codzienne zapiski, a jak fascynują po latach.
    Niedawno był Dzień Pisma Ręcznego (przegapiłam, ale przypomniało mi się, gdy dziś zobaczyłam wstawiony przez Ciebie skan dziennika Janki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W piśmie odręcznym jest tyle osobistego uroku osoby piszącej. Aczkolwiek, w tamtych czasach, gdy obowiązkowo uczono kaligrafii i narzucano określony krój liter, charaktery ich pisma są mniej różnorodne niż obecnie. Tak mi się wydaje...

      Najserdeczniej pozdrawiam w dniu piszczałek i fujarek :)))

      Usuń
    2. Fibulo, i jest nawet kolejny ciąg dalszy, o balu w Iszym gimnazjum.

      Usuń
    3. Tak, widziałam, że jest, ale chcę czytać po kolei, a trochę teraz czasu mało. Ale przecież wpisy nie uciekną, kiedyś je znajdę. ;-)

      PS Pojęcia nie miałam o Dniu Piszczałek, cha, cha.

      Usuń
    4. Mnie się podoba, że to też dzień fujarek, a może nawet fujar i każda niezdara może poczuć się dowartościowana :)

      Usuń
    5. Zapamiętam, że jest taki dzień; może się przydać. ;-)
      Uściski!

      Usuń
    6. PS To moje "cha, cha" nie było drwiące, tylko radosne. :-)

      Usuń
    7. Tak je odebrałam Fibulo, cha, radosne :)

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)