Mieszkam na Ursynowie od 13 lat. Wcześniej nigdy nie przypuszczałam, że tu
wyląduję. To taka dziwna dzielnica Warszawy, którą zaczęto budować w szczerym
polu w połowie lat 70-tych XX wieku. Nie będę o tym opowiadać, bo lepiej obejrzeć
serial „Alternatywy” :)
Nazwę Ursynów zawdzięcza pochodzeniu z dobrego rodu, bo to dawne ziemie Juliana
Ursyna Niemcewicza. Jest tu kilka architektonicznych reliktów z dawnych lat.
Bloki z betonu wykorzeniły zielone pola i sady rosnące we wsiach Imielin, czy
Natolin. Dobrze, że nie wykarczowały Lasu Kabackiego. Śmiało, więc mogę
powiedzieć, że choć jestem z miasta, to jednak jestem ze wsi ... Imielin. Trudno
dziś odgadnąć, jak tu kiedyś było swojsko, zielono, kwitnąco, pachnąco, cicho i
spokojnie. Jedynie niebo nad głową takie samo jak kiedyś.
Tak się po wczorajszej ulewie malowało impresjonistyczną kreską.
Dziękuję, że wytrwaliście do końca tego przydługiego pokazu. Serdeczne pozdrowienia ślę do Was spod ursynowskiego nieba :)
To z Twoich okien takie widoki?
OdpowiedzUsuńPięknie! Ogniście!
P.S. "Alternatywy 4" uwielbiam :)))))
Z mojego balkonu na XI piętrze w bloku z betonu ;-)
Usuń"Alternatywy 4" też uwielbiam, a nawet twierdzę, że scenarzysta był znawcą tematu. Przekonałam się próbując ustawić w rogu szafę narożną oraz powiesić wąskie lustro na słupku w przedpokoju. Lustro z uporem maniaka zwisało siłą grawitacji ukazując tym samym krzywiznę ścianę ciut nietrzymającą pionu. Mój mąż wbił małą śrubkę przekrzywiającą lustro w bok i tak rozdźwięk pionów nie rzuca się w oczy.
Buziaki Julio ursynowskie ślę :)
Łał!!! Z takimi widokami to można mieszkać!!!
UsuńA co do "Alternatywy" jakiegoś ukrytego mieszkania nie odnalazłaś? Pustostanu znaczy. ;)
Pustostanu be drzwi jakoś nie, ale za to mamy ... schowek w miejscu zsypu :))))
UsuńA zsyp w takim razie gdzie? :)
UsuńLokatorzy naszego domu byli na tyle światli, że gdy się sprowadzili nie dopuścili do "uruchomienia" zsypów, w obawie przed robactwem. I tym sposobem szczęśliwcy - po jednym z każdego z XV-tu pięter, załapali się na dodatkowe całkiem smerfne pomieszczenie. Mój mąż trzyma tam swoje modele samolotów, a Jedynak rower, a ja walizki i manekina :)
UsuńTakich widokow nigdy dosc. Pamietam jak kiedys kolezanka przeprowadzila sie z Zoliborza na Ursynow. Mialysmy wrazenie , ze wyjezdza na koniec swiata. No ale w dziecinstwie wszystko wydaje sie wieksze i dalej:)
OdpowiedzUsuńNiko, ja żoliborzanka od urodzenia skończyłam na Ursynowie jako zupełnie dorosła osoba i dalej twierdzę, że to jest na końcu świata :) Mimo metra, bez którego chyba i końmi człowiek do miasta by się dostał o przyzwoitej porze ;-)
UsuńAlternatywy 4.....mogę jeść garściami :))) w moim blokowisku niektórym kątom brakuje kilka stopni do prostego :)
OdpowiedzUsuńTwoje impresje przepiękne :)
Znaczy ursynowskie trendy w budownictwie rozprzestrzeniły się po kraju :)
UsuńDzięki Polly :)
zdaje się, że tak :) Ursynów, a raczej Alternatywy 4 górą :D
Usuń:)))
UsuńKiedyś mieszkałam w takim blokowisku, więc wiem, co czujesz :)...
OdpowiedzUsuńa niebo masz piękne, kolory, lubię, bardzo :) dziękuję, uściskuję
Małgosiu, krajanko Ty moja :))) Dziękuję ! Odścskuje Cię z czułością :)
UsuńOdściskuję :)
Usuń:)
Usuń:*
UsuńUtracone niebo :*
UsuńJakoś mi nie pasujesz do tego Ursynowa. Ty taka żoliborska panienka jesteś. Przytulna willa pod klonami, ewentualnie kameralna kamieniczka w cichej uliczce - to najlepsze tło dla Twojej subtelnej urody (widziałam na żywo, więc zaświadczam) i równie subtelnego charakteru.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ori za tak miły komplement. Och, mnie też bliżej do Tanga Milonga niż do ursynowskiego rapu, ale cóż poradzić .... Na szczęście los pozwolił mi nabyć mieszkanie w bloku zasiedlonym przez nieco innych lokatorów niż przeciętnie dawniej bywało. Na liczbę 95 lokali (!) doświadczam tylko jednego cham i prostaka. Naprawdę dobrze się tu mieszka. Gdyby jeszcze sąsiedzi z góry przestali chodzić w drewniakach, byłabym w siódmym niebie ;)
UsuńCzęsto mam dość trosk życia na mojej wsi, ale nie wiem, czy nauczyłabym się żyć w wieżowcu? Ale niebo piękne :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie inne światy. Pewnie byś była jak ptaszyna w klatce.
UsuńBasiu najserdeczniej Cię pozdrawiam :)
Lubię takie blogowe zwiedzanie miast, wsi, zamków... poznawanie legend, opowieści, historii, wierszy... Zawsze coś można zobaczyć, czegoś się dowiedzieć w przyjemnym towarzystwie i bez nadęcia. :-)
OdpowiedzUsuńTez to lubię, wędrowanie z innymi, po innych.
UsuńUścisków moc ślę :)
z przyjemnością poczytałam komentarze Dziewczyn, każda coś ciekawego napisze.
OdpowiedzUsuńI ja lubię te spacery po różnych ciekawych miejscach.
Na zachód słońca nie udało mi się popatrzeć. Mimo, że mieszkam na wsi, zachód mam zasłonięty innymi domami i drzewami, a widok z okna zachodniego to schody wejściowe do sąsiadów.
Aby obejrzeć zachód musze wyjechać rowerem na spacer :)
Dobrze, że masz możliwość dogonić zachód na rowerze :)
UsuńInspirujące miejsce. Kultowe :) I nad wszystkim czuwa gospodarz domu ;) Nazwisko po nazwisku... Sami najwięksi. A pod pomarańczowym niebem Ty :)
OdpowiedzUsuńKlimat miejsca tworzy człowiek, nie odwrotnie. Żoliborz czy Ursynów...
Ale też klimatyczne miejsca kształtują bywalców :) A gospodarz domu, cóż... nasz Anioł rozpłynął się gdzieś.... Dziś wynajęte firmy porządkowe sprzątają, aż pożal się Boże! A nad naszym spokojem czuwa portier w portierni :)
UsuńA dziurę w ścianie ma? ;)
UsuńPortier ma osobne pomieszczenie co prawda bez okna, ale za to ma okno w drzwiach ;-) Można je potraktować jak dziurę w ścianę :) Portiernia to dobra rzecz. Nie musimy się biedzić z odbiorem paczek, ani z pozbywaniem się swoich rzeczy, taki punkt wymiany , też informacji, a może nawet i ploteczek ;-)
UsuńBrawo za to, że nawet w mieście potrafisz znaleźć (i się z nami podzielić!) prawdziwą poezję. To wcale nie jest takie oczywiste. Autentycznie zachwycam się okolicą mojego nowego miejsca zamieszkania i czasem dzielę się tym zachwytem z tubylcami. Patrzą na mnie z lekkim zdziwieniem i mówią, że nic malowniczego nie widzą w swoim otoczeniu, bo tu się urodzili. Hmm...
OdpowiedzUsuńIstnieje teoria, że zachwyca nas jedynie to nowe. Potem, w miarę upływu czasu, nasz zachwyt wietrzeje, bo się przyzwyczajamy. Myślę, że coś w tym jest. Jednak wystarczy wyjechać na trochę, aby znów popatrzeć na stare otoczenie odświeżonym spojrzeniem. Twoja okolica Anetko to piękna natura, nic dziwnego, że wciąż można się zachwycać, choć miejscowi przywykli. Tu na Ursynowie człowiek jeszcze tylko nieba nie zapaskudził. No i Lasu Kabackiego wraz z Powsińskim Parkiem Botanicznym :)
UsuńMieszkałam w bloku i więcej mam pozytywnych wspomnień, niz tych złych. Bardzo duzo pozytywnych. Jednak, gdy najbliższe nam mieszkanie wynajęto studentom, trochę się pogorszylo... ;-). I takich mieszkań powoli przybywalo.
UsuńW moim XV piętrowym wieżowcu też jest kilka wynajętych mieszkań. Mamy jednak szczęście, że nikt żadnych imprez nie urządza. Jest naprawdę spokojnie. Aż, dziwne, że w takim mrówkowcu to możliwe :)
UsuńBeato, gdy korzystam z telefonu podczas czytania Twojego blogu, ciągle czegoś niedowidze :-/. Tutaj podłączyłam się do innego komentarza. Pod Twoim poprzednim wpisem błędnie odczytalam Twoje słowa... brak mi słów...
UsuńTo tylko się cieszyć. Oby tak dalej :-).
Na przyklad nie dowidze błędu ortograficznego ;-).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń