... jest jak wehikuł czasu.
To było kilka lat temu. Dość długo, abym zapomniała, albo żeby się prawie
zatarło. A jednak nie. Nic nie stało się z tym przedziwnym uczuciem. Tym
doświadczeniem przeniesienia do czasów, w których mnie wcale nie było.
Nie wiedziałam, że Ją tam spotkam. Choć właściwie gdzie, jeśli nie na lotnisku,
powinno się spotkać kobietę, która umie latać? Która uwielbiała to robić i
robiła nie tylko dla własnej przyjemności. Latała też z miłości do Polski.
Było już późne popołudnie i ciepło dnia ustępowało po naporem podnoszącego się
od ziemi chłodu. Podeszłam, a znajomi przedstawili mnie Jej, mówiąc
jednocześnie: Pani Jadwiga Jaraczewska ... z Piłsudskich.
Podałyśmy sobie dłonie i wtedy popatrzyłyśmy na siebie. Jej twarz owinięta
siateczką zmarszczek wciąż nosiła ślady dawnej urody. Błąkający się w kącikach ust uśmiech
odmładzał. W Jej obliczu, a właściwie w całej postawie, odnajdowałam Jego –
Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wspierała się na laseczce i była krucha i mocna zarazem.
Jej uścisk nie był słaby, ani wiotki, ani pośpieszny. Nie był też zbyt mocny,
albo szorstki. Przytrzymała moją rękę przez chwilę. Dodała mi odwagi, więc
powiedziałam, że jestem zaszczycona, zachwycona, a właściwie to jestem szczęśliwa,
że mogę ją poznać, bo mój dziadek Jan Rychłowski był żołnierzem w czasach, gdy
Polska rodziła się do wolności. I zawsze wspominał Marszałka z wielkim oddaniem.
Jemu wierzył, jemu służył.
Potem padło jeszcze kilka zdań. Oczywiście o lataniu. Widać było, że powietrze
jest jej żywiołem. Była już jednak trochę zmęczona. Miała przecież prawie
dziewięćdziesiąt lat, a pełen wrażeń dzień powoli się kończył.
Patrzyłam jak oddala się w kierunku hangaru. Ona, młodsza córka Marszałka
Piłsudskiego. Trzymała Go kiedyś za rękę, zaglądała w oczy, słuchała bajek,
które opowiadał. Mieszkała z nim w Belwederze, potem w Sulejówku i znów w
Belwederze. Była nastolatką, kiedy ją osierocił. Pewnie gdyby żył nie zgodziłby
się na kursy pilotażu, a ona nie zostałaby najpierw świetną szybowniczką, a
potem pilotką. Józef Piłsudski nie miał zaufania do maszyn latających i nie
doceniał wagi lotnictwa.
Jadwiga Piłsudska, którą zwano Jagodą, swoim lataniem napisała własną historię.
W czasie II wojny światowej była jedna z trzech polskich kobiet-pilotów we
współpracującej z RAF organizacji Air Transport Auxiliary i dostarczała
samoloty bojowe z fabryk na lotniska wojskowe. Była dumna z tego, że na
ramieniu nosiła naszywkę „Poland”. Czasem zabierała też samoloty uszkodzone z
lotnisk do naprawy w fabrykach. Ryzykowała życiem lecąc taką maszyną. To bardzo
odważna i mądra kobieta.
Jeszcze przez wiele dni po naszym spotkaniu nosiłam w sobie przeświadczenie, że
musnęła mnie legenda. Wprawiało mnie to w stan uniesienia i wzruszenia. To było
niezwykłe. Wzbogacające i zarazem wyróżniające. Ona – krew z krwi i kości z
kości. Ogniwo...
Pani Jadwiga Jaraczewska z Piłsudskich zmarła w niedzielę 16 listopada 2014
roku w Warszawie. Spoczęła na warszawskich Powązkach w grobie rodzinnym, w
kwaterze 6 na tyłach kościoła Karola Boromeusza. Będę Ją odwiedzać idąc do
swoich.
Zdjęcia, za wyjątkiem tego z laseczką, pochodzą z archiwum Jacka Mainki, który miał zaszczyt i przyjemność zaprosić Panią Jadwigę z Piłsudskich Jaraczewską do wspólnego latania jego samolotami.
Wspólne latanie z Jackiem Mainką |
Tu z pilotem Jackiem Mainką i członkami Grupy Historycznej Lotnictwa Polskiego |
Zapraszam też do lektury:
.O cmentarzu na Powązkach
.O Jacku Maince
Szlachetna, inteligentna twarz. Takie też życie.
OdpowiedzUsuńTo był wspaniały Człowiek. Nie było w nic z wyższości, nie czyniła dystansu między sobą a rozmówcą, a jednocześnie wyczuwało się tę niezwykłość. Wielka klasa. Szkoda, że czas jest nieubłagany.
UsuńTak przeżyć życie, bezcenne.
OdpowiedzUsuńA to nie było łatwe życie. Do 1990 roku w Londynie na emigracji. Jak tylko było to możliwe - powrót. A tu poświęciła się zupełnie sprawie Muzeum Józefa Piłsudskiego.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam :)
Ja również serdecznie pozdrawiam. Łatwe życie... Cóż to jest? Nie deprecjonując przeżyć żadnego człowieka.
UsuńDzięki, za to spojrzenie. Tak naprawdę niewiele (prawie nic) wiemy o cudzym życiu. Masz rację, cokolwiek by to było - deprecjacja, albo wartościowanie - nieuprawnione. Księżycowe pozdrowienia, B
UsuńTo bardzo złożony, wielowątkowy temat, nie wiem, czy komentarz to odpowiednie miejsce by go poruszać, niemniej, pozdrawiam również.
UsuńWzruszyłaś mnie, cieszę się, że napisałaś o Jadwidze, niech jej słońce pięknie świeci, tam gdzie teraz szybuje :*
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię pięknoto niezwykła :*
I co? I wzruszyłaś mnie. I różowym i tą pięknotą, i że tu zaglądasz i że bliska Ci jest Jadwiga :) Ona już w Niebieskiej Eskadrze. Ilu ich tam jest...
UsuńBuziak :) I piękne ukłony :))))))))))))))
:) lubię jak się uśmiechasz
UsuńWidzisz mój uśmiech Margo, Ilekroć tędy przebiegam :)
UsuńTym razem zanim usiadłam do czytania Twego wpisu zrobiłam sobie kawę. Jak uczta to uczta. Ciebie nie da się czytać pospiesznie i w biegu.
OdpowiedzUsuńDziękuje za kolejną piękna opowieść :)
I znowu się uśmiecham :) Ile głasków dziś zbieram , ile fajnych spotkań, choć nie oko w oko. Dziękuję Ci że jesteś tu. I za to jaka jesteś , Julio :)
UsuńBiałej, spokojnej nocy,
Do miłego - jak mawiają piloci :)))
Jakie piękne wspomnienie a przede wszystkim przeżycie!
OdpowiedzUsuńNaprawdę to było jak "muśnięcie" historii.
Dziękuję, że mogłam to przeczytać, dziękuję za tą historię :)
A ja dziękuję, że mnie odwiedziłaś, że dałaś mi swój czas i uwagę.
UsuńOdwzajemniam się uśmiechem Loono :)
Wzruszający wpis.Nie znałam historii pani Jadwigi,przyznaję.Sprawa do natychmiastowego nadrobienia. Uwielbiam czytać historie wspaniałych kobiet:)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :) A czy znasz taki blog: http://kobietyihistoria.blogspot.com/
UsuńTam dopiero są cudnie opisane niezwykłe historie kobiet, choć nie zawsze Polek. Serdecznie pozdrawiam :) B
Bardzo dziękuję ci za ten link!
UsuńZajrzałam tam i wiem,że wsiąknę po uszy:***
Z wielką przyjemnością polecam, bo i ja tam jestem wsiąknięta :)
UsuńKawka w moim ulubionym kubku, u Ciebie w gościnie smakowała wyśmienicie.
OdpowiedzUsuńTekst zapada w serducho i z tych, które się długo pamięta :)
Zawsze bardzo się cieszę, kiedy do mnie wpadasz Alis :)
UsuńCiekawe masz pasje
Usuńlatanie, historia..
przeczytałam komentarze, równie ciekawe jak post
udanego popołudnia A.
Ale np. nigdy nie spłynęłam kajakiem taką krętą rzeką - jak Ty :)
UsuńMiłego wieczoru i spokojnej nocy, Alis
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten post i zdjęcia. Osoba Marszałka jest mi bardzo bliska, wiadomość o śmierci p. Jadwigi przyjęłam z wielkim smutkiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ sympatią witam Cię Matko Królów. Wraz z odejściem Pani Jadwigi skończyła się pewna epoka, zamknęła prosta droga do przeszłości. Razem odczuwamy ten smutek z nieuchronnego. Serdecznie pozdrawiam, Beata
UsuńMożemy (albo nie możemy!) sobie tylko wyobrażać, jak w tamtych czasach było ciężko kobietom podążać za swoimi marzeniami, wbrew oczekiwaniom epoki wobec nich. Dzięki takim odważnym kobietom zmieniał się świat i postrzeganie, może ładniejszej, ale wg mężczyzn zawsze gorszej płci przeznaczonej jedynie do opieki nad domem i dziećmi. Dzięki takim kobietom, my dziś możemy robić to, czego pragniemy i choć do równości płci jeszcze daleko, nie odczuwamy takiej presji społecznej podążając za głosem serca w realizacji własnych marzeń.
OdpowiedzUsuńTo prawda Riannon, że takie kobiety jak Jadwiga Piłsudska przecierały szlak. A w lotnictwie męska dominacja pozostaje do dziś. Jakim ewenementem jest dziś pilotka -akrobata w grupie akrobacyjnej Żelazny - młodziutka Agata Nykaza, jaką indywidualnością była siostra Zdzisława Henneberga - asa z dywizjonu 303 - Hanka Henneberg, delikatna, młoda malarka, która zmarła zresztą na zapalenie płuc po lotach w odkrytej kabinie w zimną pogodę.
UsuńTakie kobiety są warte podziwu. I wtedy i dziś.
Serdeczności ślę, B
Piękne spotkanie. Takie spotkania nas uskrzydlają, sprawiają, że czujemy się wyróżnieni, ważni, muśnięci niczym anielskim skrzydłem...
OdpowiedzUsuńTeraz jest taka moda na opluwanie autorytetów, podważanie ich wartości, negowanie i ci którzy to robią, nie widzą jak wielka krzywdę czynią młodzieży zabierając im wzorce. Młodość potrzebuje wzorców. Jeśli ich nie dostanie znajdzie je sobie...w postaci gwiazdek telewizyjnego show.
Jako nastolatka kochałam się...w Stanisławie Latwisie bohaterze książki Janusza Meissnera "Pilot gwiaździstego znaku". I nie miało znaczenia, że wtedy już dawno nie żył, ani że go na oczy nie widziałam.
Pewnie dlatego kocham wszystko co lata.
Kasiu Miła, a więc łączy nas również miłość do Latwisa :) Ja uwielbiam właściwie wszystkie książki Janusz Meissnera, a po latach na ścieżkach moich genealogicznych poszukiwań znalazłam też Meissnera poprzez Henneberga. Wtedy powróciłam raz jeszcze do jego książek. Ale Stanisław Latwis, twórca "Marsza Lotników", zawsze wpada mi do serca na każdej lotniczej imprezie, na której ten utwór jest grany. I ta scena wspólnego zimowego lotu nad Palcem Zbawiciela...
UsuńUściski, Beata
Niektórzy ludzie posiadają charyzmę, jakąś dostojność w sobie, życiową mądrość, ale nie na pokaz; choć wcale za tym nie stoi stan urodzenia, pochodzenia czy posiadania, bo tacy po prostu są; pani Jadwiga to "chodząca" legenda, mało wiemy o takich ludziach, w szkołach nie uczą, a może po prostu trzeba dorosnąć; lubię zaglądać do Ciebie, Beato, znajduję tyle historii, wspaniałych i mądrych ludzi, a wszystko pisane pięknym językiem; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario, jakże mi miło czytać takie słowa :) Jest dla mnie wielce ważne to, że choćby w takim malutkim wycinku mogłam przywołać postać Wielkiego Człowieka, jakim była Pani Jadwiga. Rzeczywiście warta poznania. A że są ludzie wielcy, którzy nie urodzili się w szlacheckiej rodzinie jak Piłsudska - oczywiście. Choćby ks. Jerzy Popiełuszko, którego też miałam szczęście poznać "w prywatnych" okolicznościach. Ale o tym pewnie też kiedyś coś napiszę - o ostatniej w Jego życiu Sylwestrowej Nocy i wypitym szampanie.
OdpowiedzUsuńPrzyjmij łaskawie życzeń dobrych bukiecik od mnie :) B
O MATUNIU - JAKI CUDNY POST !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że Ci się spodoba Malino Droga Bratnia Duszo :)
UsuńZajrzałam na chwilkę, by zwiedzić kawałek Twojej blogowej posiadłości i od razu trafiłam na tak czuły zapis wspomnienia...
OdpowiedzUsuńTakie spotkania napawają siłą i radością - niech więc one Ci jak najdłużej towarzyszą.
O tak, warto mieć takie wspomnienia, które nas wzbogacają.
Usuń:)))