Tak widocznie miało być.
Przeczytałam na blogu Julii o tej książce "Wilki dwa". Zanęciła mnie, zamówiłam i nie żałuję.
Mam prywatne, adwentowe rekolekcje w metrze. Dwa razy dziennie – kiedy jadę do pracy i kiedy wracam do domu.
Myślę, że Bóg się nie obraża, ani za tę książkową formę, ani za to miejsce. Zatapiam się w tych rozważaniach tak głęboko, że wagon metra po prostu znika. Wsłuchuję się w rozmowę dwóch nieznanych mi do teraz facetów i co tu kryć – dają mi do myślenia. Więc myślę.
Karmienie dobrego wilka to nie jest ani prosta, ani łatwa sprawa.
Albo taka zupełnie boska umiejętność, aby nie oceniać kogoś po tym jaki jest
dziś, ale zobaczyć go takim, jaki może być. Albo zgodzić się na to, że tak niewiele
ode mnie zależy, a jednak mam wolną wolę i wszystko jest w moich rękach. Czy
Bóg mnie ogranicza, czy uwalnia?
:)) nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że książka Ci się spodobała
OdpowiedzUsuńpoczułaś ją tak jak ja
uściski :*
Jestem Ci wdzięczna za tę podpowiedź i oduściskuję Cię serdecznie Julio :)))
Usuń:) pięknie! Metro to bardzo dobre miejsce do czytania książek, szczególnie, kiedy się próbujemy na nowo przełamać życiem :*
OdpowiedzUsuńkiss
Mnie też się podoba, że dopada mnie to w DRODZE :)
UsuńBuziaki, , B
och, chciałabym znów uwierzyć, że wszystko zdarza się po coś, albo w ogóle w coś uwierzyć, w coś niematerialnego...
OdpowiedzUsuńNa co dzień często zapominam o sednie, szukam jakichś sensów.Popadam w huśtawkę zmiennych nastrojów - to nie tylko biologia. Przekonuję się setki razy,że o tym samym można myśleć albo tak, albo inaczej.
UsuńA czasem mnie dopada jak jakieś olśnienie - przecież On wszystko może , odpuść sobie - zostaw Jemu. Pozwól sobie na bycie dzieckiem.
Kasiu, ściskam łapki Twoje i uspokojenia Ci życzę, B
to niesamowite, adwentowe rekolekcje w metrze. Pełna podziwu czytam....
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia przesyłam.... :)
jeszcze zajrzałam: zadanie
Usuńbardzo podoba mi się pomysł na post, takim mi się właśnie wydał, poszukiwaniem czegoś prostego...
I mnie one zadziwiły, a były tak bardzo potrzebne.
UsuńNie tylko to jedno zadanie jest jak odkrycie - a takie proste :)
czy udało Ci się pięć razy? Tak najprościej :)
UsuńPięć razy to naprawdę dużo. A pracę (domową) porzucam dość często, bo sprzyja temu to, że życie nasze toczy się jakby to rzec - w kuchlonie :) czyli największy (ale wcale nie duży) pokój jest jednocześnie kuchnią, ale też modelarnią, szwalnią, dziewiarnią i psiarnią oczywiście :)
UsuńDobrych snów , Alis