... w przeddzień 70-tej rocznicy wyzwolenia
Auschwitz to pierwsze zagraniczne słowo jakie poznałam jako dziecko. Przewijało
się w rozmowach, wspomnieniach moich dziadków Rychłowskich. W szafie między
ubraniami ciągle wisiał wyprany obozowy pasiak dziadka Jaśka. Ten szorstki,
zgrzebny, pasiasty, wynędzniały płaszcz z czerwonym trójkątem i literą P mam do
dziś. Słuchałam opowieści o życiu w obozie. Tak, o życiu, bo nawet tam ludzie
żyli – mimo wszystko i na przekór wszystkiemu. I o śmierci wielu, wielu,
wielu...
I o przyjaźni, która zostaje na całe życie.
I o przyjaźni, która zostaje na całe życie.
Oglądałam kartki pocztowe z Oświęcimia i zdjęcia z oświęcimskich biuletynów,
które po wojnie prenumerował dziadek.
Ogromne wrażenie robiło na mnie obozowe zdjęcie dziadka – to z gwoździem i z
numerem. Ale najprawdziwszym, namacalnym dowodem, że to nie była zmyślona
historia był wytatuowany na przedramieniu niebiesko-granatowy numer 66777.
Auschwitz – Oświęcim, niemiecki obóz zagłady w Polsce istniał naprawdę. Dziadek
mi o tym opowiedział.
Nigdy o tym nie zapomnę.
I na mnie to zdjęcie robi ogromne wrażenie, a myśl o tym, że to ktoś z mojej rodziny pewnie potęgowałaby te doznania.
OdpowiedzUsuńPłaszcz w szafie i pasiak....to chyba nie przestaje budzić przerażających wspomnień
nigdy
To prawda Julio. Pewnie dlatego bardzo zawsze doceniałam to, że żyję w czasie pokoju, w miejscu, gdzie nie morduje się ludzi w obozach zagłady. A wydaje się to takie oczywiste...
UsuńMój dziadek był bardzo pogodnym człowiekiem. I nawet te obozowe wspomnienia pokazywały raczej męstwo ludzi i ich odwagę, niż ich upodlenie. Należał do obozowego ruchu oporu. W końcu był więźniem politycznym, żołnierzem AK. To był też bardzo twardy facet. I fajny dziadek.
Dobrze że udało mu się przetrwać!
UsuńDługo był w obozie?
Kiedy zbliżał się front ukraiński ( nazwany tak od strony skąd parł, a nie od narodowości, jak sądzi jeden polityk) Niemcy zaczęli ewakuację więźniów obozu z Oświęcimia do obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec. Mój dziadek trafił po kolei Nordchausen-Dora, Laura i Bergen-Balsen - ty wyzwolili obóz Anglicy 15 kwietnia 1945r. Dziadek został aresztowany 18.06.1942r. i osadzony najpierw na gestapo na Szucha, potem Pawiak a po pół roku śledztwa - Oświęcim. Razem prawie 3 lata.
UsuńMatko!!! Straszne.
UsuńNie wyobrażam sobie co czuł kiedy tam była, ani co czuł kiedy odzyskał wolność.
Mnie też to zadziwia ile człowiek jest w stanie znieść i jak potrafi się przystosowywać nawet do takich strasznych warunków ze śmiercią co chwila zaglądającą w oczy. Ci, którzy nie dawali rady uciekali w śmierć i rzucali się na druty elektryczne.
UsuńAle kiedy obóz wyzwoli radość była przeogromna. Mój dziadek uratował życie jednemu więźniowi, który rzucił się na świeży chleb - inny, który pożarł taki bochenek dostał po prostu skrętu kiszek.
W Oświęcimiu jest też taki napis - ludzie ludziom zgotowali ten los. I w to właśnie najtrudniej uwierzyć...
Te wydarzenia mają dla Ciebie szczególne znaczenie... Ja nie mam takich historii rodzinnych, ale doświadczenia II wojny są dla bardzo ważne. To, że żyją świadkowie tych wydarzeń oznacza, że działo się to naprawdę niedawno... Czy już nie wróci? Chcę wierzyć, że nie, choć raczej jestem tu pesymistą.... Cześć ich pamięci. Pamięci, którą mamy obowiązek zachować.
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję i wierzę jednak w mądrość ludzi - iw to, że potrafią wyciągać wnioski z błędów.
UsuńA świadków coraz mniej. Mój dziadek zmarł w 1967 r. Potem, kiedy już byłam duża o obozie opowiadała mi Babiśka - powtarzając dziadka opowieści - te które nie nadawały się zupełnie dla małej dziewczynki.
Ta pamięć nie może zaginąć również po to, żeby już się tow więcej nie powtórzyło.
łamiącym się głosem, z wielką kulą w gardle:
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie zapomnę.
Nie wolno nam zapomnieć!
Trzeba przypominać, opowiadać, i nigdy nie powinno się powtórzyć!
Każdego dnia możemy dziękować za to co mamy ( i to dzięki nim, naszym Dziadkom). Nasze dzieci są w tym wieku, co oni byli i walił się ich świat.
Przenigdy nie wolno nam, ani nikomu oceniać ich postępowania. Nie mamy do tego praw i nikt nie ma.
"Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach", gdy przeczytałam kiedyś to zdanie w książce wiedziała, że to najprawdziwsza prawda w czasach wojny.
- cytat Grudzińskiego z książki "Inny świat"
Trzeba przypominać, trzeba opowiadać. Choć dziś wielu ludzi nie chce takich wspomnień - są zbyt drastyczne. Zasklepiamy się w swoim spokojnym dobrym świecie, odwracamy głowę, uciekamy od takich tematów. To uogólnienie, bo oczywiście nie wszyscy i nie zawsze.
UsuńA co do cytatu, to prawda. W nieludzkich warunkach obozów zagłady, gdzie śmierć była chlebem powszednim, a chleba powszedniego tyle co spleśniałe małe dwie kromki na dzień, człowiek sprowadzony był do wymiaru zaciśniętego żołądka, z sercem ściśniętym ze strachu jak kamień. Jednak w tych nieludzkich warunkach rośli również ludzie wielcy o wielkich sercach pełnych miłości. I nie koniecznie święci, jak ojciec Kolbe. Więźniowie chroniący dzieci, czy chorych, albo ci którzy uprawiali sabotaże, albo ci, którzy dzielili się ta spleśniałą kromką chleba i po prostu podtrzymywali na duchu.
Trzeba o tym pamiętać.
Zgadzam się z Tobą,
Usuńpotępiać nieludzkie zachowanie musimy zawsze i wszędzie,
tylko człowiek żyjący w normalnych warunkach nie powinien oceniać drugiego człowieka, bo nie wie jak sam by się w takich sytuacjach zachowywał.
Chwila refleksji też jest potrzebna....
pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.......
dziękuje Ci Najmilsza Alis, B
UsuńNIE WOLNO NAM ZAPOMNIEĆ
OdpowiedzUsuńnie tylko Tobie, nam, którzy to czytamy też ...
BEATKO - SIEDZĘ TU JUŻ PONAD PÓŁ GODZINY, CZYTAM NOTKI, KTÓRYCH NIE CZYTAŁAM ... TAK JAKOŚ NA KONIEC ŚCISNĘŁO MI SIĘ GARDŁO ... przejmujące do granic , a tym bardziej, że prawdziwe i że to Twój Dziadek ...
--------------------------
WRZUCIŁAM NA SWÓJ PROFIL, NIECH JAK NAJWIĘCEJ OSÓB JUTRO PRZECZYTA ...jutro powinniśmy oddać im wszystkim hołd , cześć , pamięć ... to przez Nich nam los tego oszczędza
Dziękuję Ci pięknie Malino, Bratnia Duszo.
UsuńPamiętam, jak moi rodzice wrócili od dziadków z gór i kiedy odsypiali podróż, szukałam w walize, co mi przywieźli... a przywieźli album ze zdjęciami z Auschwitz. Może miałam wtedy 6-7 lat, siedziałam na schodach, oglądałam i płakałam... To było tak silne, mocne uczcie, pamiętam je, jest we mnie cały czas.
OdpowiedzUsuńŚciskam Beato i
<3
UsuńMałgosiu <3
UsuńWstyd przynoszą nam nasi politycy, niedouczeni zupełnie; jeden wznosi hasła razem z banderowcami, inny plecie głupstwa na temat wyzwolenia obozu, a mienią się być naszymi przedstawicielami; przeżyć koszmar obozowy, i nieść potem pogodę życia do końca, czy tak potrafilibyśmy? oglądam filmy dokumentalne, czytam, przerażające, co człowiek potrafi wymyślić, aby zgładzić drugiego, i skąd ta nienawiść; najgorsze, że płynie czas, następują wypaczenia, przekręcanie faktów, i kiedy upłyną wieki, historia może już mówić co innego; dlatego pamiętajmy; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńI dziś nie usłyszysz w TVP, że to był niemiecki obóz zagłady, ani nawet nie hitlerowski - to był nazistowski obóz. A gdzie to państwo Nazia jest, bo ja nie wiem. Rozumiem, że kolejnym pokoleniom Niemców nie mogą brać na siebie winy ojców i dziadków - bo to nie są ich winy i nie oto chodzi. Ale to Niemcy wywołali II wojnę światową i Niemcy zbudowali KL Auschwitz. To okrucieństwo jest częścią historii tego narodu i historii poszczególnych rodzin i jest też historią Polski i polskich rodzin, i wielu innych nacji.
UsuńPrzyznam uczciwie, że jako dziecko nienawidziłam Niemców w ogóle, a niemiecka mowa powodowała, że włos mi się jeżył. W okresie obu wojen przynieśli mojej rodzinie tyle nieszczęścia, że trudno sobie wyobrazić.
Od wielu lat próbuję być sprawiedliwa i tłumaczyć sobie, że kolejne pokolenia Niemców to zupełnie inni ludzie. Ich w innym wymiarze, ale przecież również dotknął dramat wojny. Ja mogę być dumna ze swoich dziadków - całej czwórki. I tych którzy zginęli i tych, którzy przeżyli. A wnukowie tych, którzy mordowali? Jak oni muszą się z tym czuć? Czy w ogóle o tym wiedzą?
To bardzo trudne sprawy. Jednak trzeba budować nową międzyludzką solidarność pamiętając o ofiarach i o tym co jest w życiu człowiek najważniejsze. Po prostu musimy pamiętać i nie dzielić się już na my i oni. Wzrusza mnie, że do obozu-muzeum przyjeżdżają młodzi Niemcy, aby go poznawać i żeby tu pracować na jego rzecz. Młodzi mogą porozumiewać się już zupełnie na innej płaszczyźnie.
Odwzajemniam serdeczności Mario, B
I w mojej rodzinie obóz odcisnął piętno.Ja często myślę jak by to było gdybym to ja była na ich miejscu jaki towarzyszył by mi strach jaka niemoc.Ludzkość nigdy nie powinna zapomnieć tej zagłady aby już NIGDY się ta nie powtórzyła.Tym co przeżyli i tym bezimiennym ofiarom oddajmy hołd.Oby nigdy nie było słowa podczłowiek nich jest człowiek obojętnie jakiej rasy ,wyznania lub koloru skóry.
OdpowiedzUsuńMiło widzieć Wiolinowy Świat :)
UsuńI ja mam nadzieję, że ludzie umieją wyciągać lekcję z historii. I że nigdy nie zapomnimy i Ofiarach.
Serdecznie pozdrawiam, B
Pełne smutku wspomnienia...boli taka pamięć...mojemu Tacie trzy razy udała się ucieczka z pociągów wywożących ludzi do obozu...był żołnierzem Armii Krajowej...
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienia wryte są w pamięć. Pozwalają też miarkować, co jest w życiu najważniejsze.
UsuńTo wielkie szczęście, że Twemu tacie się udało nie trafić w takie miejsce.
Dobrego dnia Muszko :)
Ciepło pozdrawiam, Beatko:)
OdpowiedzUsuńPosyłam serdeczności z przyjemnością Wiolu :)
UsuńBeatko,a możesz opowiedzieć nam niektóre z historii Dziadka?
OdpowiedzUsuńAuschwitz odkryłam jako kilkuletnia dziewczynka znajdując ukryty przed dziećmi album z obozu.Wstrząs pamiętam do dziś.Potem jako dorosła szłam sama,bez przewodnika po obu obozach,w zimowy dzień.Czegoś takiego nie zapomina się.Pamiętam też,że gdy mała byłam ciocia powiedziała coś takiego-Basi Niemcy nie skrzywdziliby z jej białymi włosami i niebieskimi oczami. Z tym też nie mogłam sobie poradzić...
Basiu Miła,
UsuńChcę prowadzić wpisy w zakładce Korzenie chronologicznie i kiedyś na pewno dotrę do tego miejsca, gdzie trochę wspomnień będzie. Na razie utknęłam na końcu Wielkiej Wojny.
Też byłam w Oświęcimiu i Brzezince kiedy miałam 19 lat i to było takie ... namacalne, takie jakoś jednoczące z tamtym czasem i ludźmi. Chodziłam po tamtej ziemi i zastanawiałam się, czy mój dziadek też postawił stopę w drewniaku w tym miejscu.
Popatrz w ilu nas tkwi ta przeszłość i kształtuje w pewnym sensie.
A Basię Niemcy mogli wywieźć do siebie i zgermanizować. Jakie przeróżne były losy ludzi uwikłanych w tą okrutną wojnę...
Tyle historii - z opowieści, z książek, z filmów... - się zna, a one nigdy nie są obojętne, zawsze poruszają, bo każda jest jest tak samo ważna, bo każda zburzyła czyjeś światy i zachwiała naszym wspólnym.
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę tych historii o tamtym miejscu i czasie powinno być ponad milion. Przetrwały jedynie nieliczne wobec skali wszystkich tych istnień. Tym bardziej trzeba pamiętać.
UsuńSerdeczności, B