... czyli u Przyjaciół z Krakowa.


To już tradycja, że na Noc Muzeów jedziemy do
Krakowa do Muzeum Lotnictwa Polskiego. Tym razem podróż miała być
atrakcyjniejsza za sprawą pociągu Pendolino. Reklama: „Wypoczynek rozpoczyna
się już w podróży” niestety nie sprawdziła się. Pociąg nas rozczarował. Dwa rzędy
dwumiejscowych foteli i wąskie przejście po środku.
Wybraliśmy kiepskie, choć z
pozoru atrakcyjne miejsca przy wolno stojącym stoliku, przy oknie na przeciwko
siebie. Każde z nas miało jeszcze z boku sąsiada. Miejsce jest tak ciasne, że
nogi trzeba trzymać zgięte i nieruchome przez całą podróż. Fotele są wąskie, ale
w miarę wygodne. Osoby o znacznej tuszy powinny zajmować miejsca skrajne, aby
móc trochę wystawać w przestrzeni przejścia. Chcąc wyjść, albo zdjąć coś z
półki nad głową, osoba siedząca obok musi wstawać i przenosić się do wąskiego korytarzyka.
Pociąg jest rzeczywiście bardzo cichy, co powoduje, że kiedy rozmawia
kilkadziesiąt osób, a do tego dzieci hałasują chodząc ciągle wąskim przejściem,
w wagonie jest jak w ulu. Można zapomnieć o możliwości czytania książki, jeśli
nie ma się w uszach zatyczek, albo słuchawek z muzyką. Do siedzenia bardziej
komfortowe wydają się miejsca podwójne, jedne za drugimi, jak w autobusie. Mają
dodatkowe podpórki pod stopy i dość duże odchylane stoliczki. Pendolino z
Warszawy do Krakowa jedzie dwie i pół godziny, czyli pół godziny krócej niż
Intercity, ale to przyspieszenie wynika chyba z faktu, że on ma pierwszeństwo i
po prostu jadąc nie zwalnia i nie zatrzymuje się. Ma niewątpliwie jedną zaletę –
jest nowy, więc czysty i pachnący. Gdybym miała do wyboru, wybrałabym
tradycyjny wagon z przedziałami, bo do siedzenia w takim było wygodniej.
 |
Identyfikator ułatwia poruszanie się po Muzeum |
W Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie po całej dekadzie odwiedzin i
współpracy czujemy się prawie jak w domu. Serdeczne powitania, przytulanki,
pocałunki, radość z możliwości przyjacielskiej rozmowy. Takie dobre, ludzkie
ciepło i sympatia.
W tegoroczną Noc Muzeów u naszych lotniczych Przyjaciół mieliśmy okazję zobaczyć
kilka oczyszczonych i odrestaurowanych elementów wydobytego z dna Bałtyku w
październiku ubiegłego wraku samolotu Douglas Boston. To jeden z nielicznych
egzemplarzy na świecie. Amerykański samolot latający w czasie II wś w
lotnictwie radzieckim. Rozmawiałam z pracownikiem Muzeum, który się tą żmudną i
odpowiedzialną pracą zajmuje. Na każdej części wraku są kilogramy zbitego na
kamień piasku, bryłki soli, muszle, omułki, elementy roślinności i oczywiście
rdza. Efekt – jak na tym fragmencie – wspaniały.
 |
Przed... |
 |
I po... |
 |
Karta informacyjna |
Drugim rarytasem jest dopiero pozyskany w depozyt od Finów samolot Caudron-Renault
CR.714. Cyclone. Na tzw. „Kodronach” latali Polacy w maju 1940 roku we Francji
w Dywizjonie „Warszawskim”. Kiedy ZSRR zaatakowało Finlandię, te francuskie samoloty z
polskimi załogami miały być włączone tam do walk powietrznych, lecz tak się w
końcu nie stało. Fiński samolot, który można oglądać teraz w Krakowie to jeden
z dwóch istniejących na świecie egzemplarzy. Będzie w Muzeum poddany renowacji w
zamian za co najmniej pięcioletnią ekspozycję.
Z okazji zbliżającej się 75 rocznicy Bitwy o Anglię otwarto niewielką wystawę
przypominającą pełen chwały udział Polaków w tej Bitwie, która zmieniła losy II
wojny światowej.
 |
Ten model Spitfire jest późniejszy niż latające w Bitwie. |
Ekspozycję ożywiali przedstawiciele wielu grup rekonstrukcji historycznej.
 |
Rekonstruktora - Kobiety w RAF i następca :) |
Ekspozycja plenerowa zachęca do spaceru o zachodzie słońca. Baloniarze stawiają właśnie balon z Tadeuszem Kościuszką...
 |
Li-2 czyli DC-3 i tzw. Ciotka JU. |
 |
To amerykański myśliwiec F-108 pilotowany podczas wojny w Wietnamie przez pilota polskiego pochodzenia, stąd te polskie elementy malowania. |
W tak zwanym dużym, przedwojennym hangarze mieli swoje stoisko przedstawiciele Małopolskiego Stowarzyszenia
Strzelców i Kolekcjonerów Militariów. Jednak tu najważniejsze są samoloty.
Klimat tego miejsca jest niezwykły...
 |
Zlin Grupy Akrobacyjnej Żelazny |
 |
Tiger Moth, taki jak żółty Jacka Mainki :) |
 |
"Jenny" Marka Szufy, który zginął w Płocku w 2011 roku. Przy tym samolocie zawsze postać Marka staje przed oczyma jak żywa ... |
 |
I Harward, taki jak ten latający w Konstancinie :) |
.
 |
Futrzany zwiedzający urzeczony lotnictwem :) |
Tymczasem na dworze balony już stoją, dumnie prezentują się Panie i Panowie, a słońce pięknie zachodzi.
Już gdy zapadła noc zostałam przez najmilszych Przyjaciół Ewę i
Karola K. niespodziewanie i z zaskoczenia udekorowana
... srebrną odznaką Królowej Kaczki :))) Było też krótkie okoliczności przemówienie na cześć miłościwie panującej kaczej Królowej. Ależ mi radość sprawili :))) Kwa, kwa :)
A potem, aż do trzeciej nad ranem razem z Dyrektorem Muzeum i Jego Gośćmi
gadaliśmy, jak to w gronie dobrych znajomych o wszystkim, o samolotach, o
pozyskiwaniu eksponatów do muzeum, o lataniu, o dawnych latach i dawnych lotach w trudnych warunkach pogodowych, o polityce, o
naszych obecnych chorobach ;-) i o dzieciach, psach i kotach. No i tak się
trudno rozstać ...