Jestem kolekcjonerką. Zbieram sobie. Trochę nieśmiało, czasem z
niedowierzaniem. Coraz częściej jednak zbieram świadomie, z premedytacją i z
wielką radością. Odkładam w pamięci, segreguję w kopertach, oznaczam
karteczkami „ku pamięci”. Jestem zbieraczką GŁASKÓW. Dostaję je od najbliższych,
przyjaciół, koleżanek, znajomych, a czasem od zupełnie obcych ludzi na ulicy.
Głaski: dobre słowa, dowody miłości, uznania, sympatii. Komplementy niewymuszone, prawdziwe, prosto z serca. Uściski, przytulenia, pocałunki, głaski właśnie. Sympatyczne, poranne pozdrowienia sąsiadów, których mijam w drodze do metra. Czasem to uśmiech nieznajomej kobiety złowiony po prostu na ulicy, czasem jakiś miły podarunek...
To sms`y: uśmiechnięte buźki w ciągu dnia od mojego męża, albo słowa „dzięki”, „jesteś wielka” od przyjaciół. To mail`e z wyrazami wdzięczności, za coś co bardzo mnie angażowało czasowo i emocjonalnie, a co zrobiłam dla kogoś bezinteresownie, w odruchu serca. Czasem jest to wpis do książki od autora. I wreszcie kartki, które otrzymałam od koleżanek z Dojrzewalni Róż na zakończenie rocznego programu „Kobieta w wewnętrznej podróży”.
Nowym źródłem głasków są też te miłe komentarze od Czytelniczek (i Czytelników nie ujawniających się na stronie) mojego bloga, za które serdecznie dziękuję.
Kolekcja głasków jest bardzo ważna w budowaniu poczucia własnej wartości. To one pozwalają też umacniać się mojemu przeświadczeniu, że oto JESTEM WYSTARCZAJĄCO. Jestem tak wystarczająco dobra, że inni ludzie to widzą i doceniają. Jakie to dobre poczucie i przekonanie, że właśnie jestem wystarczająco...
Zobaczcie moje ostatnie GŁASKI:
„ Droga Moja, Bardzo Ci dziękuję za:
Głaski: dobre słowa, dowody miłości, uznania, sympatii. Komplementy niewymuszone, prawdziwe, prosto z serca. Uściski, przytulenia, pocałunki, głaski właśnie. Sympatyczne, poranne pozdrowienia sąsiadów, których mijam w drodze do metra. Czasem to uśmiech nieznajomej kobiety złowiony po prostu na ulicy, czasem jakiś miły podarunek...
To sms`y: uśmiechnięte buźki w ciągu dnia od mojego męża, albo słowa „dzięki”, „jesteś wielka” od przyjaciół. To mail`e z wyrazami wdzięczności, za coś co bardzo mnie angażowało czasowo i emocjonalnie, a co zrobiłam dla kogoś bezinteresownie, w odruchu serca. Czasem jest to wpis do książki od autora. I wreszcie kartki, które otrzymałam od koleżanek z Dojrzewalni Róż na zakończenie rocznego programu „Kobieta w wewnętrznej podróży”.
Nowym źródłem głasków są też te miłe komentarze od Czytelniczek (i Czytelników nie ujawniających się na stronie) mojego bloga, za które serdecznie dziękuję.
Kolekcja głasków jest bardzo ważna w budowaniu poczucia własnej wartości. To one pozwalają też umacniać się mojemu przeświadczeniu, że oto JESTEM WYSTARCZAJĄCO. Jestem tak wystarczająco dobra, że inni ludzie to widzą i doceniają. Jakie to dobre poczucie i przekonanie, że właśnie jestem wystarczająco...
Zobaczcie moje ostatnie GŁASKI:
„ Droga Moja, Bardzo Ci dziękuję za:
- piękne
przedmioty dnia codziennego, które mam od Ciebie i które mnie nieustannie
cieszą (...), za szczerość, otwartość i chęć dzielenia się swoim życiem (na
zajęciach i na blogu!), za nadzieję, że wiek nic nie zmienia w twórczym życiu,
a może nawet działa na naszą korzyść... Beata Kupiec” Beata jest/była naszą
trenerką w „Dojrzewalni Róż”
„Droga BEBE, Jestem Ci wdzięczna, że
mogłam doświadczać z Tobą pokrewieństwa dusz (...), za „kobiecość walczącą”,
(...) za inspiracje – As.”
„Beatko, Dziękuję za dzielenie się smutkami i radościami. Jestem wdzięczna, że
mogłam liczyć na dobre słowo, wsparcie i zrozumienie (...) Ag.”
„BEBE - z wdzięcznością i podziękowaniami
za bliską mi wrażliwość artystyczną i tę zwyczajną codzienną (...) B.”
A to czwartkowy sms od mojej bliskiej koleżanki z pracy, z którą „los” rozdzielił mnie w innych budynkach naszej firmy: „Beciu, Twój list do Taty jest piękny i taki wzruszający. Nie wiesz o tym jak bardzo lubię czytać Twojego bloga, czuję się wtedy tak jak kiedyś, kiedy widziałyśmy się codziennie w pracy i znajdowałyśmy czas, aby porozmawiać :) Beciu (...) Ty jesteś mistrzynią słowa (...) A.”
W ostatni weekend czerwca byłam (tradycyjnie) na Pikniku Lotniczym w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Jeździmy tam z mężem od 9 lat. Mamy tam znajomych i przyjaciół, z którymi łączy nas miłość do „skrzydeł” i pokrewieństwo dusz. Cieszymy się mianem „Przyjaciół Muzeum”, zaufaniem Dyrekcji i Załogi. Mamy satysfakcję i dużo radości, że możemy Im pomagać. Tam właśnie też dostaję dużo głasków, a w tym roku również „coś”, co podarowała mi Ewa – wręczając mi ten uroczy naszyjnik w koralowym kolorze (taki w moim stylu) powiedziała mi: „Bo ty jesteś taką naszą jarzębinką” I tak mi się ciepło zrobiło na sercu...
I jeszcze w Krakowie na wspomnianym Pikniku kapitan Jacek Mainka – pilot, który jako jedyny Polak właśnie teraz przyleciał do Polski na legendarnym samolocie Spitfire, a któremu współ-pomagaliśmy z mężem w realizacji tego marzenia, tak nam się wpisał do okolicznościowej książeczki: „Dla Beaty i Bolka za przyjaźń – czas, zainteresowanie, troskę i pomysły. Ale fajny projekt zrobiliśmy!!! Jacek”
A ja odczuwam głęboką wdzięczność za wszystkie głaski, które otrzymuję. A
wdzięczność to najtańszy bilet do szczęścia. Jestem więc szczęśliwa :)
Wspomniane w tekście wpisy:
List do Taty.
Piękne przedmioty dnia codziennego.
oraz powiązane tematem:
Głaski przyrodnicze :)
Popatrz optymistycznie.
Wspomniane w tekście wpisy:
List do Taty.
Piękne przedmioty dnia codziennego.
oraz powiązane tematem:
Głaski przyrodnicze :)
Popatrz optymistycznie.
zbieram również, zbieram nawet najmniejsze
OdpowiedzUsuńmiłego poniedziałku :)
Warto zbierać wszystkie głaski. I w ramach głasków: bardzo lubię Alis Twoje tu wizyty i Twój blog lubię odwiedzać, bo cieplutko tam i miło, i czuję w Tobie bratnią duszę, choć przecież prawie się nie znamy :) Beata
OdpowiedzUsuńpadam na nos, ale zajrzeć musiałam :))) miło mi :)))
OdpowiedzUsuńDla Alis :) :) :)
OdpowiedzUsuń