Lotnisko w Konstancinie.
Po poprzedniej smutniej sobocie w Wólce Prackiej z jeszcze większą przyjemnością pojechałam wczoraj w to dobre miejsce tuż pod Warszawą. Na lotniczej łące, a właściwie polu, łapię sobie spokój, wytchnienie, pogaduszki z modelarską i lotniczą bracią. Tu machają do mnie przyjazne ręce, a niektórzy robią niskie przeloty do obiektywu aparatu.Tu można podziwiać piękne zachody słońca i piękne samoloty. Ich duże prawdziwe statki powietrzne i nasze małe modele. Przyroda tu typowa dla Mazowsza. Płaska perspektywa pól zamknięta jest z jednej strony ścianą ciemnego liściastego lasu Chojnowskiego Parku Krajobrazowego, a z drugiej okolonym drzewami brzegiem Wisły.
Z przyjemnością chodzę boso po świeżo skoszonej trawie i łapię ostatnie tchnienie tego lata na lotnisku w Konstancinie. Jeszcze kwitną łąkowe kwiaty, jeszcze słońce mnie rozpieszcza ciepłem, choć to już połowa września. Jestem pełna wdzięczności za ten dobry czas na łonie natury :)
Oryginalny Chipmunk DHC-1 - Jacka Mainki, lądowanie |
A to nasz model, też Chipmunk DHC-1, w innym malowaniu :) |
Czytaj też:
.Latanie w Konstancinie
.Jacek Mainka pilot niezwykły
.Żona modelarza na lotnisku.
Na szczęście lato jeszcze się trzyma, co z kolei mnie trzyma w pionie.
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
Julio, i mnie trzyma i pociesza lato. latoś. A zdjęcia jakoś same się udały, bo ze mnie fotograf raczej przeciętny. Ja mam przed oczami Twoje piękne zdjęcie słońca na moście. Więc słoneczności śle :) BB
OdpowiedzUsuńo, tak piękne mamy lato tej jesieni. Cudnie jest własnie za maistem na polach i łąkach.
OdpowiedzUsuńPS. na zdjęciowym już można komentować bez logowania
Kasiu, lato jeszcze w prawie jest, bo kalendarzowo-astronomicznie trwa do 22 września. Fakt że w przyrodzie przychodzi przeważnie wcześniej, więc cieszmy się jesiennym latem :)
OdpowiedzUsuńP>S. Zdjęciowo chodzi mi po głowie żeby też na jakiś mały kursik fotografowania się wybrać. Może zimą weekendowo, kiedy więcej czasu jest. Pa
Tak pięknie to opisałaś, prawie jakbym tam była :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że byłam bez Ciebie :) W ogóle szkoda, że tam nie ma (poza jedną dziewczyną pilota) żadnych innych kobitek. Tylko męskie, w dodatku specyficzne, towarzystwo. Ale muszę się pochwalić, że to już tyle lat i poza tym troszkę :) się na tym znam, więc Panowie lotniczy traktują mnie jak "swoją". I grabę ściskają na powitanie, Ha,
OdpowiedzUsuńNa skrzydłach w przestworzach ... latasz? nie boisz się wysokości?
OdpowiedzUsuńA żona modelarza się nie boi, że ją model w głowę grzmotnie, jak się urwie ze smyczy? Ja bym umarła ze strachu. Serio.
OdpowiedzUsuńMario droga, latam... jak mnie ktoś przeleci swoim :) bo nasze co najwyżej mają 2.30 m rozpiętości. To dość duże, ale ciągle modele. Latanie uwielbiam. Im mniejszy samolot , tym lepsze latanie. A już lot cabrioletem, to marzenie, cud, malina. Przeczytaj, jeśli masz ochotę mój wpis o tym :
OdpowiedzUsuńhttp://wystarczajacopl.blogspot.com/2014/03/skrzyda-u-ramion_25.html
Tam mam też ładne zdjęcia. Uściski, B
Oj, MY, masz rację, że jakby grzmotnął, to by dobrze nie było. Taki nasz model waży ok. 7-9 kg, a lata z prędkością kilkudziesięciu km /h. Poza tym jeśli chodzi o smycz, to kiedyś mąż puszczał modele na uwięzi i tamte na smyczy były może pod większą kontrolą. A modele na "smyczy" w postaci nadajnika do zdalnego sterowania rzeczywiście wymagają większych umiejętności.
OdpowiedzUsuńJa też mam samolot - mały, latam z asekuracją męża, i muszę przyznać, że to jest sztuka puszczać modele i ich nie rozbijać. Ale to fajna jest zabawa :) Do miłego, jak mawiają lotnicy :)
Polecieć w przestworza..poczuć wolność..odczuć przestrzeń....jakie to musi być cudne uczucie:):
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Latanie małymi polecam wszystkim, którzy nie maja ... lęku wysokości. Tam w niebie człowiek uwalnia się od ziemskiego wymiaru spraw, a widoki....
OdpowiedzUsuńMoże Cię zainteresuje:
OdpowiedzUsuńhttp://foch.pl/foch/1,137842,16581463,Przezyj__to_sam___czyli_dlaczego_warto_zobaczyc__Miasto.html
udanego końca tygodnia :). Mam nadzieję, że przygotowujesz nowy ciekawy post :)
Dzięki Alis, recenzja utwierdza mnie w obawach, dla których nie widziałam (jeszcze?)tego filmu. Nie wiem, czy mam siłę zmierzyć się z obrazem fabularnym , który bardziej gra na emocjach niż dokument. Ale też paradoksalnie przybliża do dowagi...
OdpowiedzUsuńdzięki z a życzenia, tobie tez miłego czasu życzę, a post przygotowuję , a jakże, ma być optymistycznie mimo wszytko, Słoneczności, B