sobota, 29 listopada 2014

Pod wpływem magii


... czyli oczarowanie sztuką i sztukmistrzem. Też o tym jak kiedyś zwabiłam artystę :)



Brakuje mi czarów zwłaszcza jesienią i zimą. Widocznie wiosną i latem wystarcza mi magia łąki, lasu i nieba. Zadowala teatr z chmur i magicznych zachodów słońca. Ręce oklaskują wiązanki beczek, imelmanów i pętli, a dech w piersiach zapiera kosiak i kobra w wykonaniu Jurgisa Kajrisa, albo autorotacja Wojtka Krupy. Przede wszystkim jednak upaja mnie wtedy światło i ciepło.


Jesień przynosi ze sobą tęsknotę oddania się władzy magii tajemnej, władaniu sztuki. Pozbawiona promieni słońca bardziej łaknę poezji, muzyki i obrazów. 
I spotkania oko w oko z tymi, którzy porzucają siebie i stają się kimś innym. Zasmucają do łez, albo rozśmieszają niemal do rozpuku. Karzą się podziwiać, a ręce same składają się do oklasków. 


Kim oni są? Ludzie, którzy dzielą się sobą? Którzy rozdają siebie innym, a przedtem tworzą swoje dzieła i kreacje. Kim są – niezwykli ludzie o niezwykłej wrażliwości? Wydaje mi się, że patrzą inaczej i czują inaczej. Poeci, pisarze, kompozytorzy, muzycy, malarze, tancerze, rzeźbiarze, performersi, śpiewacy, baleriny i aktorzy – sztuk-mistrzowie rozdający magiczne przeżycia.





Byłam w teatrze. Sztuka lekka, łatwa i przyjemna. Taka miała być na tę okazję. „Berek, czyli upiór w moherze” Marcina Szczygielskiego. Grana już dwa lata w Teatrze Kwadrat. W głównych rolach dwa pokolenia – Ewa Kasprzyk – rewelacyjna i Paweł Małaszyński, starający się dorównać swojej partnerce. Akt drugi lepszy od pierwszego, ale suma wrażeń bardzo pozytywna. Podobało mi się i byłam wdzięczna aktorom, że się sobą ze mną podzielili.
Sala byłego kina „Bajka”, w którym teraz mieści się „Kwadrat” była pełna, a jeszcze schody zajęte przez młodych widzów z tanimi wejściówkami. 



Wybrałam się z przyjemnością, bo ciekawił mnie też sam teatr z powodu osoby jego dyrektora, czyli Andrzeja Nejmana. Aktor nie zdobył wielkiej popularności, ani (chyba?) nie stworzył wybitnych aktorskich kreacji, ale z powodzeniem zarządza przybytkiem kultury.  Kilkanaście lat temu los zetknął nas ze sobą w okolicznościach, nazwijmy je tak – wielomiesięcznej wymiany dóbr. Andrzej, wówczas młody człowiek układał sobie dorosłe życie i zdobywał właśnie popularność dzięki roli Waldka w serialu „Złotopolscy”.

Nie oglądam seriali, a TV włączam rzadko, tylko na specjalne pozycje programu – nie mam na to czasu. Jednak wiem, że to właśnie one dają aktorom wielką popularność. Nawet wtedy, pod koniec lat 90-tych i nawet wśród najmłodszego pokolenia. Przekonaliśmy się o tym wspólnie z Andrzejem Nejmanem, gdy ja – zwariowana nauczycielka nauczania początkowego – umyśliłam sobie taki szkolny dzień z aktorem i aktorstwem i zaprosiłam go do swojej klasy. Andrzej opowiadał dzieciakom o teatrze, tak od podstaw – scena, proscenium, kulisy, sufler, światła, dźwięki. Mówił o grze na scenie dla „żywego” widza i o nagrywaniu serialowych odcinków. Dzielił się wiedzą i anegdotami, okazał się zdolnym nauczycielem, a dzieciaki miały wielką frajdę. Wpatrzone i zasłuchane w aktora – człowieka innego od innych. Na przerwie drzwi naszej sali lekcyjnej szturmowała dzieciarnia z innych klas, bo każdy chciał autograf i uścisnąć rękę człowieka znanego ze szklanego ekranu. Dotknąć sztukmistrza. Poznać artystę. Po prostu magia :)



P.S.
A jak to fajnie wyrwać się z codziennego kręgu obowiązków, rutynowych czynności, tych samych miejsc. Jaka piękna jest Warszawa wieczorową porą. Moje miasto z teatrami i  z galeriami nie tylko handlowymi :)









29 komentarzy:

  1. O JAK TO DOBRZE, ŻE NA ŚWIECIE SĄ JESZCZE ZWARIOWANE NAUCZYCIELKI ... MOŻE TO NOWE POKOLENIE trochę tego "zwariowanego" dostanie w prezencie, To wspaniały prezent Beatko. Dzisiaj, kiedy króluje wyścig szczurów taka odrobina szaleństwa to antidotum na całkowite zgłupienie, na klapki na oczach i słuchawki na uszach. Takie zwariowanie może przekazać tylko ktoś zwariowany ale coraz mniej takich ludzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Malino :) Tym bardziej że i mnie tam - w szkole nie ma od prawie 10 lat. Ale mam nadzieję, że w tym zawodzie są ciągle nowe zasoby pozytywnych wariatów. Serdeczności zasyłam, B

      Usuń
  2. O, jak to dobrze mieszkać w stolicy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to nie od stoliczności zależy ilość magii :) Ale masz rację Wiolu, że dostępność do przeróżnych imprez magicznych spora. W zamian za to tłok i korki i demonstracje różnej maści w pakiecie. Słoneczka zza chmurki życzę, B

      Usuń
  3. a ile radości na twarzach, jakie uśmiechy, promienność, ach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mieliśmy radochę. Mam nadzieję, że to będą wspominać na stare lata też :)
      Uściski, B

      Usuń
  4. Właśnie teraz jesienią mamy więcej czasu na takie rozrywki? Też planuję wypad do kina. Najlepiej aby było miło lekko i przyjemnie. Tylko dobrej komedii brak. Zostają dobre bajki dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre bajki dla dzieci nie są złe. Takie "Gwiezdne wojny" na przykład, bardzo lubiłam i lubię nadal.
      Miłego wieczoru Alis :)

      Usuń
    2. i był miły, dziękuję
      teraz niedzielnie serfuję po sieci,

      i pozdrawiam słonecznie, bo mi właśnie słońce zagląda przez okno :)

      Usuń
    3. A u nas całkiem pochmurno, aż się chce w domku posiedzieć :) Fajnie, że choć u Ciebie słonko się pokazuje , Pa, pa

      Usuń
    4. pełne ruchu zdjęcia stolicy podobają, mi się bardzo :)
      Udanego tygodnia :)

      Usuń
  5. Piękna magia... zazdroszczę teatru i do tego bardzo pozytywnie. Uwielbiam teatr :*

    ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To uwielbiamy coś razem :) Odwzajemniam ściski, B

      Usuń
    2. i różowy :) i pewnie jeszcze coś...

      Usuń
    3. Jestem pewna, że to dopiero początek listy wspólnotowej, Małgoś :)
      Nieba z gwiazdami, albo księżyca w lisej czapie na tę noc zamawiam dla nas :)

      Usuń
  6. Też miałam ochotę na tę sztukę. Tyle że u mnie to cała wyprawa.
    Ściskam niedzielnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja choć mieszkam pod lasem :) Kabackim, to dzięki metru wszędzie mam blisko i z tego akurat się cieszę..Za to do pięknego Białegostoku, albo do Krakowa, że nie wspomnę o Zielonej Górze - to cała wyprawa.
      Rozgwieżdżonej nocy - zza chmur :) Julio,

      Usuń
  7. Ależ przeżycie miały dzieciaki, aktor na żywo; takie teraz króciutkie dni, szybko zapada zmrok, to i ciągnie człowieka do jakichś doznań duchowych; a w codziennym zabieganiu czasami nie dostrzegamy piękna naszych miejsc zamieszkania, zwłaszcza wieczorem, a mnie tak rzadko zdarzają się wieczorne wyjścia; teraz zaczną wieszać oświetlenia świąteczne, w Przemyślu rokrocznie zachwycam się na moście "kapiącymi soplami"; pozdrawiam Cię serdecznie, a wicher dalej wyje w kominie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mario :) "A wiatr w kominie ..." , tra, la,la. W domku masz sztukę jeśli coś zanucisz wiatrowi do wtóru . A w twoim repertuarze nie jedna piosenka przecież :)A na świąteczne oświetlenie Traktu Królewskiego i ja czekam - bo co roku jest pięknie.
      Serdeczności ślę , B

      Usuń
  8. To jedna z niewielu (dla mnie :) pozytywnych stron mieszkania w wielkim mieście, bezpośredni kontakt z kulturą i ludźmi kreującymi współczesny obraz świata. Chociaż w dzisiejszych czasach nie ma problemu z dojazdem gdziekolwiek tylko się chce. Mimo wszystko cieszę się, że od wiosny będę miała blisko Kraków. Ludzie sztuki i kultury działają na mnie bardzo inspirująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków blisko... marzenie. Bardzo lubię to królewskie miasto i moich w nim Przyjaciół. A najbardziej to oczywiście Muzeum Lotnictwa Polskiego :)
      Słoneczne pozdrowienia, bo akurat promień łaskocze mnie w nos :)

      Usuń
  9. Aż zazdroszczę twoim uczniom:) uwielbiałam w dzieciństwie przyjazdy (do mojej małej wiejskiej szkoły) artystów z filharmonii bydgoskiej.Żałuję,że tego już dzieci nie mają.
    Rzadko wyjeżdżam do miasta na kulturalną ucztę,ale wtedy to prawdziwe święto dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu - najlepsze życzenia z okazji wczorajszej Barbórki :)
      A szkoły kiedyś rzeczywiście sprowadzały artystów różnych na mini występy. Nawet w naszych warszawskich szkołach takie pokazy się odbywały.
      Bardzo mi miło, że zajrzałaś do mnie, Serdeczności B

      Usuń
    2. Dziękuję za życzenia:)
      Beatko,zaglądam tu z przyjemnością:)
      dziękuję za link do kobietyihistoria,pasjonująca lektura.

      Usuń
  10. Beatko jakże fajnie Cie poznawać..blogi są takim tworem, które tak trudno określić ale u mnie na razie same superlatywy.Fajne Osoby poznałam. Tyle rzeczy się dowiedziałam. Dzis troszkę o Tobie:):) Kiedyś jak byłam mała i potem długo chciałam byc panią nauczycielką ale..ale zycie ułożyło inaczej:):) Ale kontakt z dziećmi wciąż kocham!!!! Teatr??? Ach kurcze ..kiedy ja byłąm w teatrze...moze by to nadrobić..przecież lubię. Wszelkiego rodzaju sztukę.Sama mam dusze artysty. Tworzę, piszę..ach..co ja tak tu się rozgadałam???? Ha, ha, ha
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, masz rację, że te kontakty internetowo-blogowe są niesamowite. Poznajemy się i czerpiemy z siebie nawzajem - ja od Ciebie oczywiście optymizm kradnę :)
      Uściski, B

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)