sobota, 8 listopada 2014

Trudny krok w dorosłość


... czyli pierwsza wojna mego dziadka.

Jan Rychłowski - mój dziadek, zdjęcie
 najprawdopodobniej z początków Wielkiej Wojny

Czasem zastanawiam się jak różne jest moje życie od życia moich dziadków. A przecież urodziłam się „tylko” kilkadziesiąt lat po nich. Przyjmuję za oczywistość, że mam gdzie mieszkać, mam pracę, a więc co jeść i w co się ubrać. Jeśli jestem chora zbada mnie lekarz i kupię leki, zrobię badania. No dobrze, nie od razu przyjmie, ale na pewno nie umrę na cholerę, dyfteryt albo gangrenę. Nie dziwi mnie też to, że w szkole uczyłam się po polsku, choć język rosyjski był obowiązkowy od 5-tej klasy, tak jak teraz angielski. Tym bardziej nie zadziwia to, że nikt do mnie strzela. Tak naprawdę strzelono do mnie tylko raz w życiu i to z puszki z gazem. To było 3 maja bodaj w 1982 na Starym Mieście. Uciekaliśmy przed ZOMO i strzelił do mnie z bliskiej odległości, trafił w rękę. Bardzo bolało, spuchło jak diabli, ale przecież to nic takiego. Nic co można byłoby porównać z wojną, na której giną miliony ludzi.

Mój dziadek Jan Rychłowski, którego wspominałam już w dwóch notkach Jedyny taki Dziadziuś oraz Rosja, ale czemu? ma w życiorysie napisane, że ukończył 2 męskie gimnazjum w Baku w Rosji. Tam zastała go Wielka Wojna. Nie znam szczegółów jego historii, nie zostawił pamiętnika, umarł gdy miałam 6 lat i nie miałam okazji wypytać go o tamtą wojnę. II wojna światowa zabrała przytłaczającą większość pamiątek, zdjęć i dokumentów, a na domiar złego nie miał zwyczaju podpisywać zdjęć.
Pozostało jedynie kilka odznaczeń, świadczących o jego udziale w tamtej 
I wojnie światowej. Został żołnierzem, gdy właśnie osiągnął dorosłość. Niestety nie można teraz niczego sprawdzić w Centralnym Archiwum Wojskowym. 
Z odznaczeń jednak wynika, że był żołnierzem i że najpierw walczył w szeregach armii rosyjskiej, czyli po stronie aliantów. To była dziwna wojna dla Polaków, bo musieli walczyć w obcych armiach, często naprzeciwko mając swoich braci. Było ich w tych armiach około trzech milionów, a sytuacja Polaków była szczególnie trudna, szydzono z nich, dawano najtrudniejsze, najgorsze zadania, nie liczono się z ofiarami. A jednak, czy po stronie Rosji, czy po stronie Niemiec i Austrii, i tak przybliżali się do wolnej Polski, do uwolnienia spod wpływu zaborców, do zmiany stosunków geopolitycznych w Europie.
Nie zdawałam sobie jeszcze do niedawna sprawy jak straszna to była wojna, patrząc na nią przez pryzmat przygód dobrego wojaka Szwejka. Teraz oglądam w TV dokumentalne filmy składające się na 5-cio odcinkowy serial i wiem, że dla żołnierzy była okrutna, może nawet straszniejsza niż kolejna światowa. I to taki właśnie wojenny czas przypadł memu dziadkowi Janowi na świętowanie 18-tych urodzin.



Powyżej to Krzyż Zasługi Wojskowego Orderu Św. Jerzego – odznaczenie rosyjskie, (4-ty step). Kolekcjoner medali powiedział mi orientując się po numerze, że to krzyż za Kaukaz.



Inne odznaczenie to odznaka Legionu Pułaskiego. Były próby stworzenia ugrupowania również w Rosji na Krymie. Choć nie udało mi się potwierdzić, że weszły do walki



Ten okrągły medal to moje ulubione w dzieciństwie odznaczenie dziadka: „międzyaliancki” Medal wielkiej wojny w obronie cywilizacji 1914-1918.Ten jest francuski. Miał taką piękną tęczową wstążkę, którą pozwolono mi się bawić, a ja ją zgubiłam.
Medal przyznawano wszystkim uczestnikom I wojny światowej, nie tylko wojskowym, którzy przelewali krew, też cywilom, na przykład jeńcom obozów, albo wdowom i matkom poległych żołnierzy. Na awersie przedstawia boginię zwycięstwa Wiktorię, a na rewersie lampkę oliwną i napis. Tęczowa wstążka miała symbolizować nową piękną epokę pokoju. 
Epoka ta jednak nie trwała długo. I to mnie zadziwia najbardziej, że ludzie nie wyciągnęli wniosków z okrucieństw i zniszczeń Wielkiej Wojny, a po 21 latach wybuchła następna potworna wojna.

A dziś wydaje mi się, że pokój w Europie jest taki oczywisty, że nawet trudno być za niego wdzięcznym.

Zapraszam do przeczytania:

17 komentarzy:

  1. Ostatnio podobny wywód przeprowadziłam przed moja koleżanką z pracy. Ale ona i tak uważa że ma ciężkie życie. Czasem takie osoby chciałabym teleportować na jakiś miesiąc, do tych właśnie trudnych czasów, żeby docenili jak mają dobrze.

    A te medale....powód do dumy i piękna pamiątak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julio, mnie się wydaje, że skoro tak właśnie powinno być - pokój, wolność, praca, zdrowie, miłość - to przyjmujemy to za normę. A jeśli mamy choć trochę "pod górkę" to od razu wielkie halo. Ja się czasem sama "teteportuję" czytam o dawnych czasach i to mi wystarczy żeby się do pionu ustawić i dziękować Bogu, że mam tak jak mam i nie czepiać się szczegółów. teraz czytam o Warszawie w latach 1880-1900, i nie masz pojęcia jak się cieszę, że nawet w deszczowe dni nie muszę brodzić w błocie i że jest komunikacja miejska do wszystkich miejsc. I jest elektryczne oświetlenie i kaloryfery i ciepła woda z kranu :)

      A odznaczenia dziadka to ciepłe wspomnienia z dzieciństwa, te chwile u Babiśki gdy wyjeżdżały na stół i mogłam je oglądać i podziwiać, że je dostał bo był dzielnym człowiekiem, choć nie zdawałam sobie sprawy za jaką cenę.
      Uściski, b

      Usuń
    2. DOKŁADNIE TO SAMO MYŚLĘ ... przecież oni z tej samej gliny byli co i my , a my tak czasem sobie lekko te rzeczy traktujemy ... od dzieciństwa słyszałam o okropnościacxh wojny od dzieciństwa wkładali mi do głowy, żeza chleb się dziękuje, bo można go nie mieć, za wolność się dziękuje, bo można jej nie mieć ... wydaje mi się to naturalne i wszystko mi się buntuje na "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie: i to śpiewane przez młodych, którzy zielonego pojęcia nie mają, co to niewola bo niewola kojarzy im się z zakazem ściągania ploków które ściągnąć chcą.

      Usuń
  2. cudne pamiątki, tak wiele mówią o przeszłości.
    Ale tym postem przypomniałaś również, jak żyją dzisiejsi 20-latkowie. Mój syn skończy w przyszłym tygodniu 20 lat. Tylko ja wiem jak bardzo mnie cieszy, iż oszczędzono nam i im, losu dziadków i pradziadków.
    Bardzo mi się podoba post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Alis :) To prawda, że młodzi dziś nie odnoszą się do aż tak odległych czasów i jakie to szczęście dla nas rodziców że możemy się martwić tylko o wyniki ich egzaminów.

      Usuń
  3. Piękne medale... nizwykłe wspomnienia. Ściskam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. takie odtwarzanie historii z pozostawionych pamiątek też ma swój urok. A wpis pokazuje, że trzeba dziadków wypytywać, póki można. Mam to szczęście ,że jeden z dziadków zostawił po sobie wspomnienia, ale o drugim nie wiem absolutnie nic poza tym,że w czasie wojny przeszedł cay szlako bojowy.można było pogadać gdy żył, niestety ja byłem zbyt młody by myśleć o takich rzeczach, a nikt z bliskich nie pomyślał. Szkoda bo bardzo jestem ciekaw tego drugiego dziadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech Dudi, co ja bym dała za taki pamiętnik jak ten Twego Dziadka, za takie wspomnienia od wsi pod Lwowem aż na ziemie odzyskanie, toż to cudo prawdziwe! A Ty byś chciał mieć dwa :)
      Ja o moim drugim dziadku (ojczystym) do 2014 roku nie wiedziałam nic poza tym że był chemikiem i zginął w Powstaniu Warszawskim. Od 10 lat prowadzę genealogiczne śledztwo i wiele się dowiedziałam. Spróbuj, choć trzeba na to trochę czasu poświęcić, Pozdrawiam, B

      Usuń
    2. Oczywiście do 2004 a nie 2014 roku nić nie wiedziałam o tamtym dziadku Zygmuncie Sokołowskim.

      Usuń
    3. Dudi - i ja o Twoim Dziadku czytałam ...

      Usuń
  5. Wspaniałe masz pamiątki BRATNIA DUSZO ... to mój świat tylko ja ten świat już opisałam ... ale sama dla siebie wracam . Udostępniłam u googlach niech zwłaszcza młodzi poczytają ...
    ----------------
    Właśnie majstruję fotomontażyk rodzinny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malino, czekam niecierpliwie na to intrygujące zestawienie zdjęć rodzinnych :)
      A Tobie zazdroszczę konkretnej wiedzy o Złotowie i o tamtych czasach.

      Usuń
  6. Czy jesteś podobna do Dziadka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie - raczej duchowym -tak. Jestem podobna do dziadka ojczystego - Zygmunta. Po nim mam bardzo małe uszy :) i taką samą wadę wzroku - astygmatyzm, zresztą mój syn też ją odziedziczył - to raczej po moim ojcu, bo bardziej dziedziczy się po dziadkach. Ale chyba najbardziej jestem podobna do Babiśki :) Uściśnienia zasyłam Malinko , B ,

      Usuń
  7. Niedaleko naszej wsi przebiegała granica pomiędzy zaborem austriackim a rosyjskim, tak że z jednej wsi walczyli naprzeciwko znajomym z drugiej wsi; pierwszy mąż mojej babci poszedł w kamasze, zostawiając babcię z maleńkim dzieckiem, już nie powrócił; nie wiadomo, gdzie zginął, czy w Karpatach, czy w Beskidzie Niskim, zamarzając na śmierć; a babcię tamta rodzina wypędziła od siebie, przecież dwie dodatkowe gęby do wyżywienia, a skoro tamtego nie ma ...; czytuję pamietniki z tamtych lat, a to wynajmującej kobiety kamienicę dla oficerów, austriackich, a potem po poddaniu twierdzy - rosyjskich; a to austriackiej hrabiny, która towarzyszyła mężowi-lekarzowi w opiece nad rannymi; czy wreszcie pamiętnik hrabiego Krasickiego, pana na Lesku, który walczył w Karpatach, a opisywał skrupulatnie dzień po dniu ... w wypalonych wsiach kobiety piekły chleb, bo zostały tylko gliniane piece i kominy; ciekawią mnie te czasy bardzo, za dużo nie było opracowań, bo czasy Wielkiej Wojny przysłoniły okropieństwa II światowej, a ponoć w tej pierwszej było o wiele więcej ofiar, i była ostatnią wojną, kiedy to honorowo grzebano wspólnie poległych, zwycięzców i przegranych; koło nas można jeszcze odnaleźć ślady, wygrzebać coś z ziemi, bo fronty przewalały się to w jedną, to w drugą stroną; ależ się rozpisałam, a czasy ciekawe, no i jeszcze zaszczepiłaś mnie tymi wspomnieniami Burza od wschodu; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, jak widać w wielu rodzinach - bo jak mogłoby być inaczej - ta historia jest i trwa. dziękuję Ci że dzielisz się tym ze mną. A literaturay na ten temat rzeczywiście nie za dużo. Czytam teraz o jeszcze wcześniejszych czasach - Dni powszednie Warszawy - 1880-1900 - jak trudno to pojąc, że obowiązywał język rosyjski w szkołach i urzędach, a czasem nawet na ulicach. Jak oburza, że car Aleksander II koronował się na Zamku Królewski koroną królów Polski i jak mało o tym wiem.
      Odwzajemniam serdeczni, B

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)