niedziela, 22 lutego 2015

Jak mój Dziadek został Dziedzicem


... czyli czy majątek Korwie był wianem Maryny?





 
Ślub mego Dziadka Jana Rychłowskiego z Maryną Łazarew-Staniszczewą, jego pierwszą żoną, z pewnością łączył się z wojowaniem u boku gen. Żeligowskiego. Inaczej by go nie zawiało w tamte wileńskie strony. O tej wojaczce pisałam w notce o Dziadku buntowniku a o pierwszym ślubie w poprzednim wpisie Zazdrość o Marynę.
Kiedy się z nią żenił miał zaledwie 24 lata, a za sobą udział w dwóch wojnach i odniesione rany. Był młody, ale już doświadczony przez życie. Widział wiele potwornych rzeczy i może sam musiał robić okrutne rzeczy. Jego młodzieńcze serce nie raz pewno truchlało z trwogi o życie, więc mnie nie dziwi, że łaknął miłości i rodzinnego zacisza.

Szukałam w necie czegoś o Marynie i jedynym punktem zaczepienia był artykuł Mirosława Gajewskiego w wydawanym chyba na Litwie polskim periodyku „Nasza Gazeta”pt. „Dawniej we Dworze Korwie”. Akurat o Korwiu słyszałam w dzieciństwie, więc nie było to dla mnie jakimś zaskoczeniem. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać bardziej wyczerpująco o ciekawej historii tego polskiego majątku na Wileńszczyźnie zostawiam link: Dawniej we Dworze Korwie



Korwie to wieś na Wileńszczyźnie położona nad wielkim i pięknym jeziorem o tej samej nazwie. W połowie XVII wieku majątek Korwie należał do generała artylerii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pod koniec tego wieku trafił w polskie ręce i tak zamieszkiwali tu Odyńcowie, Póżniakowie, Toczyłowscy, aż w końcu właścicielami została rodzina Giedroyciów, która miała wydatny wkład w pobudowanie murowanego kościoła. Po powstaniu styczniowym 1863, w  roku 1864 majątek został Giedroyciom zabrany przez Rosjan jako represja za udział w powstaniu. Skonfiskowany majątek stał się własnością skarbu państwa i był oddawany w dzierżawę zasłużonym dla cara Rosjanom. We wspomnianym wyżej artykule autor zaznacza: „Tak prawdopodobnie do końca XIX wieku dwór korwieński pozostawał w rękach Rosjan. Dokumenty świadczą, że w 1905 roku majątkiem władała niejaka Łazarowa – Staniszczewa” 

Nazwisko jest przekręcone, ale rok 1905 to czas przyjścia na świat Maryny. Najprawdopodobniej „niejaka Staniszczewa” jest jej matką. 

Maryna nie była też zapewne Rosjanką – wzięła ślub katolicki – to raz, a dwa, że Dziadek.  jak to mówił ... nie lubił Ruskich. Urodził się w zaborze rosyjskim, za młodu bił bolszewików i uważał ich za wrogów Polski, więc z Rosjanką by się raczej nie ożenił. Mam natomiast dwa dowody, że mieszkał w majątku Korwie w latach 20-tych XX wieku. To historyczna ciekawostka, bo - przynajmniej w necie- ten okres w dziejach majątku jest tajemnicą.



Na odwrocie zdjęcia Dziadek napisał tę oto dedykację, a było to 4 lipca 1925 roku w majątku Korwie.
Ów Józek i Jaśka widocznie tam gościli, tylko czemu nie zabrali fotografii?


Wciąż nurtuje mnie to jak oni się poznali i jak Dziadek trafił do Korwia. Wydaje mi się, że są dwie opcje. Mogło być tak, że Maryna poznała go gdzieś w Wilnie, przypadkiem w kawiarni, albo w sklepie, wpadła mu w oko i tak to się zaczęło. Jeśli majątek Korwie był wianem Maryny, to po ślubie stał się miejscem ich wspólnego życia. Tylko, że ta wersja nie zgadza się z owym zarządzaniem Korwiem przez „niejaką Staniszczewą”, bo zarządzanie to co innego niż posiadanie.  Dlatego bardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że – jak to się wówczas zdarzało  – majątek został Dziadkowi przekazany za wojenne zasługi. Wiem, że nie dostał orderu Virtuti Militari, za który nadawano ziemię, ale były też nadania ziemskie i w innych przypadkach. Nota bene druga żona Marszałka Piłsudskiego Aleksandra Piłsudska, która nie będąc jeszcze jego żoną została odznaczona VM, a w 1930 roku dostała nadanie ziemskie we wsi Pikieliszki, leżącej zresztą niezbyt daleko od Korwia. Tak więc jeśli Dziadek dostał majątek Korwie, a mieszkała tam wciąż zarządzająca nim rodzina Maryny, to tam się poznali i niebawem pobrali. To jest prawdopodobne... 



Na stronie „Rodzima org” znalazłam współczesne zdjęcia dworu w Korwiu. Dziwnie jakoś tak zobaczyć takie miejsce po tylu latach i wiedzieć, że ktoś nam bliski mieszkał tam i kogoś kochał.
 Prawdą jest też to, że Dziadek nie specjalnie czuł się związany z tamtym majątkiem, a dużo bardziej z ... Grójcem, w którym się urodził i w którym jego rodzina posiadała nieruchomości, więc jak mawiają, "łatwo przyszło, łatwo poszło", choć to "łatwo" nie jest takie oczywiste. Majątek Korwie był może wianem Maryny, a może nagrodą za jego dzielność w Wilnie, ale
  szybko zniknął z życia Dziadka wraz z tą tajemniczą pierwszą żoną. 


Byli jednak tacy, którzy zwracali się do Dziadka Jaśka „Jaśnie Panie Dziedzicu”, ale o tym w następnym odcinku.
  

Dwór w Korwiu, widok współczesny.
Zdjęcie stąd:
http://www.radzima.org/pl/object/5606.html

Dawniej pewnie było tu ładniej. Zdjęcie jw.
Po tych schodach chodzili z Maryną?
Źródło zdjęcia jw.

Jezioro Korwie jest przecudne. Można się tu zakochać...
Źródło jw.
Zapraszam też do lektury:
.Kruchy dar
.Polska wreszcie

30 komentarzy:

  1. Niezwykłe miejsce... mogę sobie tylko wyobrazić jak tam było pięknie. Miłość znosi wszystko i wszystko komplikuje, tak mówią :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak wielu i ja też nie wyobraża sobie życia bez miłości... A mój Dziadek śpiewał taką piosenkę : Jak człowiek zakochany, to chodzi jak pijany :))) Dobrze chyba znał ten stan ducha i ciała.

      Usuń
    2. Bo życie bez miłości nie jest fajne, a przecież miłość ma różne oblicza, byle z tego upojenia nie narobić głupot :)

      Usuń
    3. I byleby nikt przez to nie cierpiał.
      Uśmiech zostawiam :)

      Usuń
  2. Twój Dziadek niezwykle przystojnym młodzianem był. Rzeczywiście, by koło 24 roku życia być po latach wojaczki, to musiało być i ciekawe, ale i ciężkie życie.
    Historia o tajemniczym małżeństwie z tajemniczą Maryną to piękny zaczątek dla napisania wspaniałej powieści...
    Dom wygląda i teraz pięknie. Gdyby tak te anteny odrzucić... zadbać... taki los? Może to jak z niektórymi miłościami właśnie... czasem podupadają, kończą się...
    Ale głupoty piszę, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakież głupoty Edytko miła? We dworze podupadłym, a zwłaszcza w tym wejściu wspartym na dwóch kolumienkach tamto piękno i tamten czas jest zaklęty. A te anteny mnie rozśmieszyły nawet - są jakieś takie ... absurdalne. I z miłością też masz rację. :)))

      Usuń
  3. BB pięknie potrafisz przedstawić historię. Pozbierać fakty, okruszki, informacje

    Przemiłe pozdrowienia posyłam.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kiedy chodziłam do szkoły nie za bardzo lubiłam historię. Wolałam biologię i język polski. Te przedmioty zdawałam na maturze, a potem na studia :) A tu historia z okruszynek malutkich powstaje...

      Kolorowych, wesołych snów Alis :)))

      Usuń
    2. u mnie kilku chłopaków około 25, i tak spoglądam, i myślę...
      i cieszę się
      oszczędzone Nam, Wam, ( w sercu po cichu dziękuję....)

      wesołe, życzliwe myśli posyłam i już na wtorek: udanego dnia :)

      Usuń
    3. I ja Ci życzę Miła dobrego, pomyślnego wtorku :)))

      Usuń
    4. Kaczko kolejny weekend się zbliża....
      uśmiechy i pozdrowienia posyłam :)

      Usuń
    5. Ach, Alis :)) Dzięki, już przestępuję z nogi na nogę... A po pracy idę na "Idę" choć nie zamierzałam.

      Dużo dobrych chwil ze słońcem i uśmiechem Ci życzę :)))

      Usuń
    6. to czekam na recenzję, wybierałam się wcześniej, ok miesiąc temu ale nie byłam. Teraz za to , to inny wymiar...
      :)

      Usuń
    7. Nie wybierałam się na ten film, ale... skłoniło mnie coś co przypadkiem odkryłam ...

      Usuń
  4. Jak zwykle mam dreszcze kiedy Cię czytam. Jak ja lubię tak "dotykać" historii!!!
    A ten dwór? Od początku był w takim kształcie, czy ta część po prawej stronie była dobudowana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pewności Julio co do wyglądu dworu w 1920 roku, ale jestem prawie pewna, że ta część już wtedy była. Tak samo było w naszej Wólce Prackiej. Dobudowana część nosiła miano oficyny i właśnie była piętrowa. Służyła głównie do goszczenia gości :)
      Serdeczności ślę :)))

      Usuń
  5. Dziadek - jak każdy piłsudczyk - nie lubił Rosjan, upatrując w nich największe zagrożenie dla Polski. Tu chyba niewiele zmieniło się do dziś. Fantastyczna historia - to niebywałe, jak bogate było życie naszych przodków. Czekam na kolejne odkrycia rodzinne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda... Tamte jakże burzliwe czasy powodowały, że życie ich uczestników mogłoby być kanwą wielu fascynujących powieści. Wielu jednak niechętnie się dzieliło trudnymi wspomnieniami. Teraz trudno odtworzyć tamte historię.

      Usuń
  6. Ojejku, sporo odkryłaś, wydedukowałaś; szkoda, że nie już kogo spytać o zamierzchłe historie, które być może nigdy nie ujrzą światła dziennego; a może niech pozostaną tajemnicą na wieki, bo prawda przyniosłaby rozczarowanie? masz coś jeszcze w zanadrzu, sądząc po ostatnim zdaniu wpisu, takim bogatym życiorysem dziadka Rychłowskiego można obdzielić kilka osób; dzięki za Twoje opowieści, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. O tym litewsku mam jeszcze jeden wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Twoje ciekawostki z dużym zainteresowaniem, ale i z... pewnym smutkiem, że mało wiem o swoich przodkach. Owszem, zostało kilka zdjęć, jakieś daty, akty ślubów, nazwiska panieńskie..., ale jakoś niewiele przekazywanych wspomnień.
    Babcie, Dziadkowie, gdy żyli, to wydawało mi się, że tak będzie zawsze, nie przychodziło mi do głowy dopytywanie o szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten grzech młodości (pewność wiecznego trwania) wielu z nas popełnia...
      Można próbować szukać w archiwach :)

      Usuń
  9. Od jakiegoś czasu intensywnie interesuję się swoim pochodzeniem, przodkami,,,tak mało o nich wiemy!!! Tak mało..a takie opowieści , o czym świadczy i ten Twój post:), są tak cudne nieraz!!! Uwielbiam sięgać do żródeł , do korzeni i odkrywać,że np. moge mieć pociąg do natury, przyrody, miłość do ziemi i szacunek po moim pradziadku. który był z krwi i kości chłopem!!! Moja rodzina miastowa taka cała a On taki cudny i na zdjęciach taki stoi dumny z pięknym wąsem....cudne są takie odkrycia , cudne..Nie znamy swoich przodków, znamy ich za mało a szkoda bo to nasze geny!!!!TO MY!!!!w Nich oni w nas!!!
    Całusy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od jakiegoś czasu intensywnie interesuję się swoim pochodzeniem, przodkami,,,tak mało o nich wiemy!!! Tak mało..a takie opowieści , o czym świadczy i ten Twój post:), są tak cudne nieraz!!! Uwielbiam sięgać do żródeł , do korzeni i odkrywać,że np. moge mieć pociąg do natury, przyrody, miłość do ziemi i szacunek po moim pradziadku. który był z krwi i kości chłopem!!! Moja rodzina miastowa taka cała a On taki cudny i na zdjęciach taki stoi dumny z pięknym wąsem....cudne są takie odkrycia , cudne..Nie znamy swoich przodków, znamy ich za mało a szkoda bo to nasze geny!!!!TO MY!!!!w Nich oni w nas!!!
    Całusy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie poszukiwania są fascynujące, ale mogą tez prowadzić do spraw, które mogą nas bardzo zaskoczyć. Dziś dowiedziałam się o takiej sprawie i aż zasnąć nie będę mogła ...
      Serdeczności Jolu posyłam :)

      Usuń
    2. no i teraz moją ciekawosc podnosłaś:):):):):

      Usuń
    3. Sytuacja ta niesie mnóstwo kolejnych pytań, na które trudno znaleźć odpowiedzi.
      :)))

      Usuń
    4. niech sie więc wyjasni jak najwięcej!!!
      Miłego wieczorku:)

      Usuń
  11. Ciekawe co tam teraz jest w tym dworze i do kogo nalezy? Nie korci cie, zeby tam pojechac? W koncu Litwa to EU. Gorzej gdybys miala "korzenie" na Bialorusi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze zdjęć Niko wygląda, jakby tam mieszkali zwykli "prywatni" Litwini. Nie korci mnie dlatego, że mam poczucie epizodyczności tego kawałka ziemi w życiu dziadka Jaśka. To nie jest tak jak w przypadku majątku Wólka Pracka, który jest w spadkobraniu w kolejnym pokoleniu w rodzinie. Korwie nadało życiu dziadka jakiegoś kolorytu, ale jak napisałam "łatwo przyszło, łatwo poszło". Nie jest to miejsce wzbudzające tęsknotę...
      A tak naprawdę daleko to jest mi do miejsca urodzenia mego dziadka ojczystego Zygmunta Sokołowskiego - to Nieżyn, daleka Ukraina, jeszcze za Dnieprem i za Kijowem, tam było prawdziwe gniazdo sokole mojej rodziny, już zupełnie starte w proch ...

      Usuń

Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)