Przez długi czas mojego życia miałam skłonność do umiejscawiania się pomiędzy nieradykalnym pesymizmem a umiarkowanym optymizmem. Albo może inaczej, mój umiarkowany optymizm łatwo przegrywał z pesymistyczną wizją. Podobno optymistą trzeba się urodzić, mówią wszak „to urodzony optymista”. Ja niestety nie urodziłam się optymistą. Mam jednak nadzieję, że optymizmu można się nauczyć, że można taką postawę w sobie kształtować. Skoro optymizm to pogląd, to na pewno można go nabyć, tak jak inne życiowe poglądy. Właśnie tego chcę. Zostać optymistą. Tym bardziej, że jak mówią, a nawet dowodzą naukowo, optymiści dłużej i zdrowiej żyją i w ogóle mają łatwiej.
Można powiedzieć, że gdyby było tak prosto, to wystarczyłoby zażyczyć sobie szczęścia i już by się ziściło. To chyba wszyscy wiemy, że nie jest to takie proste. To dlatego, że aby się spełniało, potrzebna jest szczera wiara. A w pesymiście tej wiary właśnie mało, a właściwie jest wiara, ale w to, że znowu się nie uda. Pesymiści mają nawet swoje teorie udowadniające wyższość pesymizmu nad optymizmem, takie z gatunku „nie nastawiam się, że wygram, bo wolę się miło rozczarować”.
Inna rzecz, to komu z czym jest w życiu dobrze. Pewnie są tacy pesymiści, którzy w snuciu czarnych scenariuszy znajdują zadowolenie. Kiedy mnie zdarza się czarnowidzenie, wcale się z tym dobrze nie czuję Poza tym wydaje mi się, że pesymiści bardziej angażują się w kontrolowanie i planowanie, co może dawać złudzenie panowania nad sytuacją. Natomiast optymiści częściej idą na żywioł, zdają się na łut szczęścia lub bożą opaczność. Nie wiem czy coś im przeszkadza w związku z posiadanym pogodnym usposobieniu. Niestety, jak już przyznałam, nie urodziłam się optymistką. Z optymizmem kojarzy mi się inne sympatyczne określenie, czyli „optymalnie”. Optymalny to znaczy najlepszy z możliwych w określonych warunkach. Zapytam więc przewrotnie: czy coś jest optymalne, jeśli w jakiejś konkretnej sytuacji w zupełności w zaspokaja moje potrzeby? Według mnie, to oczywiste, że jest. Zakładam , że jest to system zero-jedynkowy: albo potrzeba jest zaspokojona, albo nie (jestem głodny, albo nie jestem głodny). Mam to, czego chciałam, jeśli moja potrzeba jest zaspokojona Dla mnie więc optymalnie oznacza WYSTARCZAJĄCO, czyli najlepiej w określonych warunkach. Jestem przekonana, że „wystarczająco” jest optymistyczne. Na mnie to po prostu działa pozytywnie. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, kiedy mogę sobie powiedzieć: jestem wystarczająco dobrą matką, wystarczająco dobrze dbam o swoje zdrowie (co nie oznacza, że nasza służba zdrowia wystarczająco dobrze dba o mnie), wystarczająco smacznie gotuję, wystarczająco starannie sprzątam, wykonuję swoją pracę z wystarczającym zaangażowaniem, a moja praca jest wystarczająco dobra dla mnie, wtedy brzmi to naprawdę optymistycznie. To jest szklanka pełna przynajmniej do połowy!
Te piękne zdjęcia zrobiłam wczoraj koło domu. :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z powodu nieproszonych gości włączyłam moderowanie. Przepraszam, że komentarz będzie trochę czekał na publikację. I miłego dnia Ci życzę :)